piątek, 3 stycznia 2014

Pozorność trzynasta.

Dagmara.

Słyszysz pierwsze wybuchy petard o wczesnowieczornej porze, ich świst przy locie w górę. Cały ten radosny hałas przypomina ci, że już za kilka godzin zaczniesz nowy rok. Będzie o rok starsza, o rok dojrzalsza, o rok bardziej doświadczona przez życie. Będziesz jedynie nadal cierpieć. Tak samo jak w tej chwili, słysząc śmiechy zza ściany mieszkania. Wróciłaś do siebie, lecz ani Michała ani Oliwiera w nim nie ma. Obaj są w Bydgoszczy, tak jak o to prosiłaś. A przecież mówią, że jaki pierwszy, taki cały rok. Ale ty na to nie pozwolisz. Nie pozwolisz, by Oli nie miał z Tobą kontaktu.  Nie pozwolisz na to, byś dalej cierpiała.

Podchodzisz do dużego salonowego okna i patrzysz się w niebo, na którym co chwilę rozbłyskują się najróżniejszej urody chwilowe błyskotki. Zamykasz oczy. Co widzisz? Siebie, Michała i Oliego sprzed roku. Widzisz obrazki, gdy twój syn biegał szczęśliwy po całym mieszkaniu razem z rodzeństwem ciotecznym, przy stole siedzieli twoi rodzice i teściowie, a ty wirowałaś z Michałem na prowizorycznym parkiecie pomiędzy Joasią i Markiem i własnym bratem i jego narzeczoną. Nawet słyszysz grającą wtedy muzykę i głosy wszystkich dookoła. Wtedy widziałaś jedynie te niebieskie tęczówki. 

Doskonale pamiętasz, jak wymknęliście się na spacer, gdy wszyscy dawno już spali. Ze sobą wzięliście po prostu butelkę nieotwartego szampana i ruszyliście do parku. Trzymaliście się cały czas za ręce, siedzieliście na ławce szczelnie do siebie przytuleni, obdarowywaliście się delikatnymi pocałunkami, rozgrzewaliście zmarznięte dłonie. Wtedy właśnie czułaś, że to jest to, że to o tym marzyłaś, że tak właśnie powinno już na zawsze wyglądać twoje życie. Myliłaś się. Teraz już wiesz, że życie to nie jest jedynie bajka usłana różami. Życie to cierpienie, ciągłe i nieustające. Dziś 31 grudnia 2012 roku pozostała ci jedynie butelka szampana, którą właśnie otwierasz.

- No to najlepszego, Daga... - powoli opróżniasz lampkę z trunkiem, opadając na beżową kanapę. Zerkasz na biały wibrujący model samsunga oraz na widniejące na nim zdjęcie rozmówcy próbującego się z tobą połączyć. Uśmiechnięty mężczyzna z lekkim zarostem, zawadiackim uśmiechem i przenikliwie lazurowym spojrzeniem. Twój Michał. - Halo...
- Cześć... Chcemy ci z Olkiem złożyć życzenia... - słyszysz, jak mały domaga się głosu, a po chwili już mówi do ciebie.
- Cześć mamuś. Wszystkiego najlepszego! Szkoda, że cię z nami nie ma. Jest super... Tylko tata jest smutny i się nie uśmiecha... Cały czas siedzi w pokoju na górze i przegląda zdjęcia... Wiesz te z wakacji, co ja jeszcze mały byłem. Babcia mówi, że jest chory na to samo, co ty i że nie wie, kiedy się wyleczycie, ale mówi, że kiedyś na pewno, bo to co was łączy, jest przeogromne i jest mną... - kilka prostych słów, a ty mało co nie płaczesz. - Mamo, to ja już ci tatę oddaje, bo przyszedł. Trzymaj się tam i zdrowiej. Papa... - znowu chwila przerwy, byś potem mogła słyszeć westchnięcie męża.
- Wszystkiego najlepszego, Daga...
- Wzajemnie... Powiedziałeś rodzicom?
- Musiałem... Jesteś zła?
- Nie... Musieli się kiedyś dowiedzieć... Dzwonisz tylko po to, żeby złożyć mi życzenia?
- Nie... Jutro wracamy i...
- Mam się wynieść?
- Nie! Absolutnie... To ja się wyprowadzę.
- Michał, co my zrobiliśmy? Zmarnowaliśmy wszystko. Każdą chwilę... - po twoim policzku spływają łzy, których nawet nie próbujesz hamować.
- Ty nic nie zniszczyłaś... To jedynie moja wina. Moment, którego zawsze będę żałować, ale nie wymarzę go... Przepraszam jedynie, że musisz cierpieć.
- Jesteśmy dziwni, Michał - mówisz, wpatrując się w zdjęcie ślubne wiszące na ścianie przy oknie. - Zdradziłeś mnie, a mimo to mogę z tobą rozmawiać, nie rzucam talerzami, nie rwę na kawałki wspólnych zdjęć, nie histeryzuję. Czuję jedynie to, że moje serce rozleciało się na kawałki, że nic nie jest już takie, jakie mogłoby być...
- Daga, wiem, że to cię zaboli, ale muszę... Kocham cię i chcę walczyć. O nas.
- Kocham Cię, Michał... Mimo wszystko kocham... - kończysz połączenie i upadasz na podłogę, strącając przy okazji kieliszek z ławy.

Nie ma dla ciebie znaczenia huk za oknem i jednoczesny blask. Nie liczą się przychodzące SMS-y czy nieodebrane przez ciebie połączenia. Nie liczy się nawet to, że umysł podsuwa ci pomysł, by pozwolić płynąć krwi poprzez przecięcie skóry kawałkiem szkła. Liczy się jedynie jego zdjęcie tuż przy twoim sercu. Liczą się wspomnienia. Liczą się chwile radości. Nie ważnie jest to, że każdy następny dzień jest tym gorszym, bardziej bolącym, bardziej wstrząsającym...

Cierpisz, z każdym dniem coraz bardziej, z każdą chwilą kochasz go mocniej, jednocześnie nienawidząc, Dagmaro... To paradoks...


Michał. 

Od zawsze uwielbiałeś ten dzień. Zawsze w tym czasie bawiłeś się z rodziną, przyjaciółmi, a przede wszystkim z Dagmarą, która teraz jest w Bełchatowie, a ty siedzisz obok kominka w Bydgoszczy. Być samemu w Sylwestra nie zdarzyło ci się jeszcze nigdy. Teraz, mimo obecności siostry, rodziców, całej bliskiej rodziny czujesz się samotny, pusty w środku. Wypełniony jedynie wnętrznościami, a nie duszą i miłością. Czujesz się zły. Na wszystkich, na cały świat, który cię otacza i irytuje. Najchętniej wyniósłbyś się na dwór, pobiegł do parku, który widział od zawsze wszystkie twoje emocje, który był świadkiem wszystkiego.

To w tym miejscu pierwszy raz wyznałeś Dadze, jak mocno ją kochasz. To tu postanowiłeś, że się jej oświadczysz. To tu spędzaliście weekendy, gdy przebywaliście w Bydgoszczy. To właśnie tu usłyszałeś, że za kilka miesięcy na świat przyjdzie twoje dziecko. To w tym miejscu leżeliście w wolne sierpniowe lato i wymyślaliście imię dla maluszka, który dopiero stawał się bardziej widoczny dla zwykłego obserwatora. To tu czułeś się najbardziej szczęśliwy, a teraz czujesz, że wszystko straciło sens.

Już którąś noc z kolei zamiast spać, ty siedzisz przed kominkiem i przeglądasz rodzinne albumu, byleby zabić ciągnące się w nieskończoność minuty. Widzisz uśmiechnięte twarze siostry, jej męża, zdjęcia z ich ślubu, całą rozweseloną rodziną. I siebie razem z Dagą u boku. Oboje ledwo co dwudziestoletni, zakochani po uszy, uśmiechnięci do siebie, niewidzący poza sobą świata. Tak bardzo chciałbyś choć raz w żuciu jeszcze się tak poczuć. Chciałbyś umieć zatracić się w niej na nowo i sprawić, by i Dagmara pozwoliła sobie na to. Chciałbyś jeszcze kiedyś być szczęśliwy przy jej boku.

- Michałku...
- Mamo nie zwracaj na mnie uwagi... Muszę odcierpieć za to, co zrobiłem... - odpowiadasz, nawet nie podnosząc wzroku i kierując go na nią. Po chwili czujesz, że opiera się o twoje ramie, siadając obok ciebie na podłodze. - Mamo, a co jeśli ja to wszystko doszczętnie spieprzyłem?
- Synku... - przyciąga cię do siebie i pozwala wtulić się w siebie. - Pomyśl o tym, jak Dagmara może się czuć... Pomyśl, jak my wszyscy to znosimy... Pomyśl o tym, że macie Oliwiera... Pomyśl teraz, co możesz zrobić, by to wszystko naprawić... Fakt, zepsułeś to co było idealne... Ale zapamiętaj sobie jedno... Jeśli mocno czegoś chcesz, to walcz... za wszelką cenę, synku... Pamiętasz, jak tata wyprowadził się do babci, jak byliście mali? - kiwasz na znak, że pamiętasz i pozwalasz jej kontynuować. - Powodem nie była choroba babci, ale to, że się pokłóciliśmy... bardzo pokłóciliśmy. Chodziło wtedy o to, że ojciec podejrzewał mnie o zdradę... - milknie, by wytrzeć, wypływające z kącików oczu, łzy. - Michał, niewiele brakowało, żebym to zrobiła... Ale nie z własnej woli. Twój tata uratował mnie przed gwałtem... Ponadto wybaczył, że zamiast zajmować się wami, ja szukałam sobie rozrywek w postaci romansów. Nie zdajesz sobie nawet sprawy, ile wtedy wycierpiał przeze mnie... Ale kochał mnie i walczył... Kochanie, powiem ci jeszcze jedno... Mówi się, że lepiej jest kochać mnie, słabiej się angażować... Ale to nie prawda, bo wtedy nie ma się siły, by walczyć... Dlatego ty musisz odnaleźć w sobie tę siłę, ten upór... Musisz wygrać ze złem, które spowodowałeś...
- A jak jest już za późno?
- Synku, nigdy nie jest za późno, żeby zawalczyć o miłość i szczęście...

Wstaje i zostawia cię samego przed kominkiem w salonie. Z twoich oczu powoli zaczynają płynąć słone krople wody. Nie reagujesz na to, że ogień dawno już wygasł, że zrobiło się zimno, że za oknem nie słychać już pojedynczych wybuchów spóźnionych petard. Siedzisz nadal po turecku na dywanie i wpatrujesz się w ostatni tlący się kawałek drewna, który po chwili całkowicie wygasa. Nie pozwolisz, żeby twoja miłość do Dagmary również kiedyż wygasła, nie pozwolisz, żeby twoje szczęście się od ciebie oddaliło.

Chcesz zacząć kochać bardziej, nawet jeśli będziesz cierpiał, Michale...

~*~*~

No i wróciłam :D
Coś pewna fraza prześladuje mnie, jak pisze to opowiadanie.
"Jeśli kochasz mniej, to nie walczysz, jeśli bardziej, cierpisz, walcząc." - to tak w skrócie, bo jest i rozbudowana wersja ;)
Obecnie ja piszę już kulminacyjne rozdziały tej historii i chyba wyrobię się w 20. ;)
Jako że dosłownie kilka dni temu zaczął się nowy rok, to ja z całego serca chciałabym życzyć Wam tego, aby wszystko szło tak, jak sobie zaplanowałyście i żeby każe marzenie brnęło do tego, by się spełnić. Wszystkiego Najlepszego :* :D
Pozdrawiam :*
Ps. Czy tylko mi się tak nie chciało wracać do rzeczywistości? :P
Zapraszam:

16 komentarzy:

  1. Sylwester powinien być najszczęśliwszym dniem w roku, a oni są smutni i do tego daleko od siebie. Ja osobiście nie wybaczyłabym zdrady, ale kibicuję im z całego serca...buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kooooooocham *.*
    jak mozna pisac tak swietnie jak ty ? :)
    rozdzial bomba czyta sie go z taka lekkoscia:*
    czekam na kolejny<3

    OdpowiedzUsuń
  3. oboje bardzo mocno cierpią. Chociaż Michała wcale nie jest mi żal, zasłużył sobie na wszystko co teraz dzieje się w jego życiu. Nie wyobrażam sobie, że Daga może mu to zapomnieć. Wybaczyć owszem, ale nie zapomnieć, tego nie da się zapomnieć. Jeśli zdecyduje się dać mu szansę zawsze gdy będzie ją dotykał, gdy będą się kochać, to ona przypomni sobie, że te ręcę dotykały innej, te usta całowały inną... . Ciężka sprawa!
    No i mama Michała wypowiedziała się dziwnie o tej próbie gwałtu. Bez względu na okoliczności gwał t nigdy nie będzie zdradą!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Michała mimo wszystko nie jest mi żal, tylko Dagmarę, bo co nie zrobi będzie cierpieć. Jeśli zgodzi się na powrót, zawsze w głowie będzie miała, że ją zdradził, jeśli się rozstaną będzie cierpieć, bo go kocha. Właściwie zgadzam się z każdym słowem "Czytelniczki" wyżej. Oliwier nie zdaje sobie sprawy co rodzice przechodzą, i mimo z jego strony słów otuchy wbija sztylet w serce oczywiście nieświadomie.
    Porównanie według matki zdrady do gwałtu raczej bezpodstawne chyba, że w mniemaniu Ojca Michała to była zdrady, bo np. do dziś nie wie prawdy? Nie wiem, co autor miał na myśli :P
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor chciał pokazać, że w pewnym momencie trzeba zawalczyć i naprawić coś, co nie tylko popsuło się przez jedną ze stron. Może nie wszystko jest opisane, ale to już mama Michała wie :P
      Głównie chodzi mi o tą frazę, która mnie prześladuje tu i wszystko odnosić będzie się właśnie do niej.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. O muj boze ja sie zaraz porycze mam nadzieje ze bendom szczesiliwi a zaczynajoncy sie nowy rok bedzie dobry i szcześliwy dla nich

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie smutno :(
    Mimo to, bardzo mi się podoba...
    Michał musi walczyć, nie może opuścić... Może i będzie to dla nich trudne i bolesne, ale bez tej próby walki o związek i tak będą cierpieć (już cierpią) :(
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży ;)
    Najbardziej szkoda Oliego...
    Czekam na tą walkę, bo bierność nie uratuje tej miłości...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde, wstyd się przyznać, bo jak widzę komentarze moich poprzedniczek to wydaje mi się to niestosowne.... ale mnie nie jest w ogóle żal. Ani Michała ani Dagi...
    No OK, cierpią, ale wina zawsze leży po środku, więc Daga też jest winna :D
    Przepraszam za moją wredotę, idę spać xD
    Pozdrawiam i również życzę samych pozytywnych chwil w tym 2014 :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Michał ma bardzo mądrą Mamę :) I niech walczy o Dagę, bo nigdy nie jest za późno aby naprawić swoje błędy.. Michała jest mi trochę szkoda, ale ból Dagmary dotyka mnie doszczętnie,bo na pewno nie chciała bym być zraniona przez mężczyznę mojego życia.
    Pozdrawiam ;*
    Kinia16

    OdpowiedzUsuń
  9. Współczuje Dagmarze, bo ona do końca życia będzie pamiętać o tym, że Michał którego tak bardzo kochała ją zdradził. Może i mu wybaczy, ale to nie znaczy, że zapomni. Człowiek z reguły pamięta te złe rzeczy mimo, że stara się je wymazać z pamięci. Michała nie jest mi żal, bo to on jest winny temu wszystkiemu. Gdyby nie jego noc zapomnienia byłby teraz z żoną i synem, a nie użalał się na sobą.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W tym rozdziale największą uwagę zwróciłam na to jak Oliemu zostało wytłumaczone to że jego mamy z nim nie ma. Brawo, wielki plus dla dziadków Winiarskich a przede wszystkim dla ciebie za to. Widać również że mama Michała bardzo go wspiera, że go nie piętnują za to jak postąpił a pokazują że ma jeszcze o co walczyć i niech się nie poddaje. To że Dagmara cierpi jest zrozumiałe i prędko jej nie przejdzie

    OdpowiedzUsuń
  11. Mały, wielki Oli - nasunęło mi się do głowy.
    Fajnie, że chce pocieszyć matkę, chociaż nie wiedząc o tym wbija jej nóż w serce..
    Rozdział bardzo mi się spodobał, mam nadzieje, ze gdy Michał wróci z małym do Bełchatowa to się jednak jakoś dogadają :)

    Buziaczki :*

    Tobie też życzę, wszystkiego co najlepsze w nowym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda mi Dagi, że musi tak cierpieć :) A Misiek mimo, że zawinił powinien zawalczyć o to aby znów być szczęśliwym :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Michu, cóżeś ty najlepszego narobił?

    OdpowiedzUsuń
  14. Dagmara jest załamana i nie dziwię się jej :(
    Michał nawalił, ale najważniejsze, że chce wszystko naprawić. Jednak gdybym to ja była na miejscu Dagi, nie wybaczyłabym mu. Chociaż mają Oliwiera, który jest owocem ich miłości, to Misiek będzie musiał się starać, żeby wszystko naprawić.
    Całuje ;*

    OdpowiedzUsuń