piątek, 17 stycznia 2014

Pozorność piętnasta.

Dagmara.

Każdy styczniowy dzień minął ci tak samo. Budziłaś się, szłaś do łazienki, brałaś prysznic, robiłaś śniadanie, budziłaś synka, jedliście, ubierałaś się, malowałaś, zakładałaś ciepłą kurtkę sobie jak i Oliwierowi, odwoziłaś do go szkoły, pędziłaś spóźniona do pracy, męczyłaś się z papierkową robotą, kończyłaś pracę, odbierałaś syna, jechaliście na zakupy, wracaliście do domu, jedliście, odrabiałaś z nim lekcje, kładliście się spać. I tak codziennie. Jedynie weekendy były urozmaicone w krótkie rozmowy z Michałem, gdy przychodził i zabierał Małego do mieszkania klubowego albo na mecze domowe. To wszystko powoli robiło z ciebie robota, a nie człowieka, który ma uczucia.

Dziś Michał też miał pojawić się w waszym mieszkaniu, które ostatnio zajmujesz jedynie ty i Oliwier. Obudziłaś się przed siódmą rano. Nie wiedziałaś, co ze sobą zrobić. Najchętniej ponownie schowałabyś się w pościeli i przytuliła do jego poduszki, która nadal pachnie Nim i co noc jest świadkiem twoich łez. Teraz nie płaczesz już ze złości. Teraz twój płacz wywołany jest bezsilnością, że nic nie możesz zrobić. Wzięłaś się za sprzątanie. Po dwóch godzinach całe mieszkanie lśniło czystością, a jedynie twój umysł nadal zaprzątany był tym, co za wszelką cenę chciałaś wyrzucić. Nie chciałaś myśleć o tym, czy Michał jeszcze cię kocha. Nie chciałaś przypominać sobie waszej sylwestrowej rozmowy. Najchętniej zapomniałabyś również o zdradzie, ale nie możesz.

- Mamo, co będzie na śniadanie? - słyszysz głos synka i od razu się uśmiechasz. Podbiega do ciebie i wtula w twoje ramiona. - Zrobimy naleśniki? Tylko musimy się pospieszyć, zanim tata przyjdzie, to go poczęstujemy... - schodzi z twoich kolan i biegnie do kuchni, skąd cię woła. - Mamo, no chodź...

W tej chwili zapominasz o tym, że Michał cię zdradził. Nie zwracasz uwagi na to, że Oli robi jeszcze większy bałagan niż ten, który przed chwilą sprzątałaś. Nie interesuje cię to, że biega bosymi stopami po płytkach. Nie myślisz o tym, żeby się ubrać, lecz dalej chodzisz po mieszkaniu w krótkich spodenkach i koszulce, która należy do twojego męża. Liczy się to, że zarówno na twojej jak i Oliego twarzy widnieje uśmiech, który tak bardzo przypomina ci ten michałowy, w którym się zakochałaś. Punktualnie o dziesiątej słyszycie dzwonek do drzwi, co informuje cię, że Michał czeka pod drzwiami. Widzisz pędzącego synka, a po chwili słyszysz ich radosne śmiechy.

- Cześć Dagmara...
- Cześć... 
- Wiesz co tata, właśnie z mamą robimy naleśniki na śniadanie. Zjesz z nami, nie?
- Jeśli tego chcecie? - pyta Małego, lecz wiesz, że odpowiedź należy do ciebie. Kiwasz delikatnie głową, słysząc zapewnienie Oliwera, że bardzo tego chcecie. - W takim razie z chęcią zjem - uśmiecha się do synka, jednocześnie i ciebie obdarzając spojrzeniem. 
- To wy siadajcie, a ja dokończę piec... - stajesz przy patelni i obserwujesz, jak razem zasiadają do stołu. Widzisz, jak niepewnie zachowuje się przyjmujący, jak boi się cokolwiek dotknąć. Jedyne, co się cieszy, to uśmiech nieschodzący z twarzy syna. - Proszę... - stawiasz talerz z górą naleśników i kierujesz się w stroną sypialni.
- Mamo, a ty? Chodź zjesz z nami... 
- Zjem, jak się przebiorę - puszczasz mu oczko.
- Mi tam się bardzo podoba twój strój - słyszysz głos Michała, by po chwili chwycić kanapową poduszkę i rzucić ją ze śmiechem w jego kierunku.

Znikasz w sypialni na 10 minut, gdzie zmieniasz swoje ubranie na dżinsy, lecz koszulki już nie zmieniasz. Wchodzisz roześmiana do salonu i widzisz męża, który łaskocze małego na kanapie. Nawet nie zauważają, że przeszłaś obok nich. Siadasz przy stole i zajadasz się naleśnikami z powidłami i czekoladą. Po kilku minutach dosiadają się do ciebie i kończą jedzenie. Kiedyś, gdy przypadkowo dotykałaś dłoni męża, uśmiechałaś się, bo po chwili czułaś jego usta na swoim policzku. Teraz, gdy przez przypadek dotykacie równocześnie słoika z marmoladą, peszysz się, zabierając rękę. Jednak Michał już nie. Uśmiecha się do ciebie i szuka twojej dłoni pod stołem. Chwyta ją i ściska. 

- Muszę się zbierać... Zaraz mamy odprawę... - słyszysz jego głos.
- Już się ubieram tato! - krzyczy Oliwier i biegnie do swojego pokoju. Zostajecie sami, a między wami panuje niezręczna cisza.
- Może... 
- Tak?
- Może przyszłabyś razem z Olim na mecz? - pyta, a ty nie wiesz, co odpowiedzieć. Od przeszło miesiąca nie było cię na hali. Internet już huczy, że się rozstaliście, ale na tą chwilę taka jest prawda.
- Ale ja nie mam biletu... - łapiesz się ostatniej deski ratunku.
- Z tym nie ma problemu, bo masz karnet na każdy możliwy mecz... Przyjdziesz?
- Postaram się...

Zadziwiasz samą siebie, ale chyba to teraz jest ci potrzebne. Potrzebujesz odrobiny normalności, Dagmaro...


Michał

Wreszcie się odważyłeś. Wreszcie wewnętrzny głos serca wygrał z tym głośniejszym do tej pory rozumem. Wreszcie czujesz się napełniony optymizmem przed meczem. Wreszcie chcesz grać na najwyższym poziomie, by każdy zwycięski gest kierować w stronę żony i radosnego syna. Jesteś jednocześnie ogromnie szczęśliwy i bardzo niepewny, jak potoczą się losy meczu, bo jest on ogromnie ważny. Wiesz, że sezon powoli zaczyna się wymykać, lecz walczyć musicie do końca. W końcu prawdziwy sportowiec nigdy się nie podaje i nie podaje wszystkiego na tacy przeciwnikowi.

Wchodzisz roześmiany do szatni, gdzie powoli zaczyna roić się od zawodników bełchatowskiej drużyny. Widzisz Mariusza siedzącego jak zwykle przy oknie i rozmawiającego przez telefon, zapewne ze swoim synkiem, gdyż tylko przy nim całkowicie potrafi stać się potulny. Podchodzisz do niego i całą sytuację kwitujesz krzywym uśmiechem posłanym do atakującego. W budynku powoli zaczynają gromadzić się kibice, a ty wychodzisz razem z innymi na parkiet i rozpoczynasz rozgrzewkę, nerwowo rozglądając się po miejscach dla rodzin. Dagi i Oliego jeszcze nie ma...

Słyszysz gwizdek sędziego, oznajmujący rozpoczęcie się meczu. Jeszcze raz wzrok kierujesz na wyjątkową trybunę. Nadal jej nie ma. Pierwszy punkt pada waszym łupem, podobnie jak i dwa następne, następnie Politechnika nie pozostawia wam złudzeń, że będzie to łatwy mecz doprowadzając do remisu. Ósmy dla swojego zespołu zdobywasz ty, zapraszając tym samym zawodników na przerwę. Mimo głośnej muzyki, śpiewu kibiców, krzyku trenera potrafisz wyłapać jeden dźwięk. Jej głos. W zasadzie to wykrzyczane imię waszego synka, który chwilę później podbiega do barierki i przybija ci z uśmiechem na ustach piątkę. Dagmara uśmiecha się jedynie, przechodząc obok i pokazuje ci zaciśnięte pięści. Wygrasz to. Dla niej.

Jednak nic nie idzie wam tak łatwo i przyjemnie. W końcu to nieprzewidywalna Politechnika, więc niczego nie można być pewnym. Trwa decydujący moment ostatniego, piątego seta. Stajesz za linią dziewięciu metrów, zerkasz na żonę. Widzisz jej uśmiech. Szczery, prawdziwy, przeznaczony tylko dla ciebie. Posyłasz piłkę na drugą stronę boiska, a widząc, że ląduje w polu przeciwnika, unosisz ręce w geście zwycięstwa ściskany przez kolegów. Po chwili radości słyszysz donośny głos spikera, który ogłasza, że statuetką MVP dostaniesz właśnie ty. Dziękujesz przedstawicielowi związku, ustawiasz się do wspólnego zdjęcia, by potem tradycyjnie ostatni raz uścisnąć rękę przeciwnikom. 

- Gratuluję - słyszysz uśmiech Dagi, gdy podchodzisz do niej i Oliwiera przebrany w swoje rzeczy.
- Tato, tato, a mogę zobaczyć statuetkę? - podajesz ją synowi, który od razu biegnie z nią do pozostałych dzieci, a ty sam wręczasz bukiet kwiatów żonie, która tak słodko się przy tym rumieni.
- Ostatnio kwiaty dałeś mi w rocznicę ślubu - wzdycha, zagłębiając twarz w bukiecie, który niedawno dostałeś wraz ze statuetką.

Z wielką radością opuszczasz mury hali po tym, jak Dagmara zgodziła się na wspólną kolację w trójkę. Niesiesz syna na rękach do samochodu, dokładnie przypinasz do fotelika, aż wreszcie sam na chwilę zostajesz sam z żoną przed pojazdem. Nieśmiało odbierasz od niej klucze do auta, otwierasz jej drzwi, a po chwili sam siadasz za kierownicą i ruszasz do pizzerii. Zatrzymujesz się dopiero pod budynkiem, gdzie spędzicie razem następne chwile. Oliwier wsuwa swoje rączki w wasze dłonie, a wy jedynie zerkacie na siebie. Czujesz, że to będzie naprawdę miły wieczór, a Mały poczuje się tak, jakby nic się nie stało.

Tak również było. Zamówiliście tradycyjnie jedną największą pizzę z szynką i serem i zjedliście ją, wypijając tak nie zdrową Coca-Colą. Tak wiele oddałbyś za to, by teraz móc spokojnie ułożyć do snu synka, którego niesiesz właśnie w ciszy do mieszkania, gdyż zasnął w samochodzie, a potem usiąść na kanapie z żoną z butelką wina i po prostu się do niej przytulić. Chciałbyś znowu poczuć się w pełni szczęśliwy i zadowolić się jedynie całodobową obecnością rodziny. Jednak co byś nie zrobił, nie dostaniesz tego, czego pragniesz. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Otulasz pościelą synka i wychodzisz z jego pokoju. Wchodzisz do kuchni, gdzie przy blacie stoi Dagmara.

- To ja już się chyba będę zbierał - mówisz, czym lekko straszysz żonę.
- Jak wrócisz do mieszkania klubowego?
- Wezwę taksówkę, albo przejdę się... W końcu nie jest tak daleko.
- Zostań... Jeśli oczywiście chcesz, bo jeśli nie, to nie będę cię zatrzymywać, ale Oli byłby szczęśliwy... 
- A ty chcesz, żebym został?
- Chcę, żeby nasz syn był szczęśliwy, a bez ciebie nie będzie... Chcę...

~*~*~
 I tak to się powoli zbliża do końca.
Przyznam się, że napisałam już te dla mnie przynajmniej najgorsze momenty tej historii, które jeszcze przed nami i mam nadzieje, że nie wystraszą was one. ;-)
Dzisiejszy rozdział jest takim zalążkiem poprawy, takim powiewem szczęścia.
Ale ja jestem zła i jeszcze wszyscy się nacierpią :-P
 I wiecie co? Zauważyłam, że Daga jest dokładnie taka sama jak ja. Nienawidzi go, a jednak nie potrafi przestać kochać... :-(
Pewnie już zauważyłyście, że nie ma mnie na tygodniu, ale wszystko staram się nadrabiać w soboty i niedziele, więc piszcie na gg, jeśli się jeszcze gdzieś nie pojawiłam (15696793) ;-)

Buźki :*

 Zapraszam na :


Ps. Dziewczyny oglądałyście mecze naszych WALCZAKÓW? :-D
Mimo wszystko jestem dumna, że jestem Polką i mogę im kibicować :D
Ps. Od dziś mam ferie, więc postaram się wszystko nadrobić i skończyć pisać pozaczynane 
projekty :-) A jeśli ktoś również od dziś odpoczywa, to niech mu pogoda sprzyja :D

13 komentarzy:

  1. Tak miło się zrobiło :)
    Winiarscy zachowywali się, jak gdyby nigdy nic, jakby ta jedna noc nie miała miejsca... Radość Oliwiera, uśmiechy, wspólnie spędzony czas...
    A Ty mówisz mi, że to zepsujesz? Serca nie masz? :(
    Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze... Miło się czyta, o szczęśliwej rodzince Winiarskich...
    Udanych ferii!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest dobrze!
    Cieszę się że zarówno Daga jak i Michał postanowili zawalczyć o swoje małżeństwo i dać sobie jeszcze jedną szansę. Najpierw ten wspólny poranek , potem mecz, kolacja...no końcowa, najważniejsza rozmowa. To bardoz dobrze rokuje na przyszłość. Tylko z tego co mówisz, że szykujesz jakieś bomby atomowe, mam wrażenie nic dobrego nie wyniknie. I szczerze mówiąc drżę na samą myśl o kolejnych problemach w tym małżeństwie. Ale skoro już teraz są na drodze do szczęścia, to może kolejne burze tylko ich wzmocnią? :)
    Ściskam, S. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest ok :) Bardzo mi się podoba :) Obydwoje przełamują powolutku tą barierę, którą wytworzyli. Mam wrażenie, że to Oliwier odgrywa dość istotną rzecz w tym wszystkim ;)
    Pozdrawiam i udanych ferii życzę :) Ja też mam ;)
    Kinia16

    OdpowiedzUsuń
  4. kochanie jest cudnie :3 mogloby być już tak zawsze. :) W koncu sie do siebie przekonują :D Oli ich tam zeswata xD czekam niecierpliwie na następny ja też mam ferie wiec udanych feri :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo, że uważałam, że Michał nie zasługuje na drugą szansę, to po takim rozdziale na miejscu Dagi przytuliłabym go do piersi i z tego uścisku nie wypuściła. Oliwier nieświadomie pomaga w zbliżeniu rodziców, co jest na wielki plus. W końcu mają dziecko, Kogoś, komu powinni stworzyć prawdziwą rodzinę.
    Twoje posłowie mnie niepokoi, ale i tak nie mam wpływu. Czekam :)
    Teraz uciekam na cd. meczu :)
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Daga powoli zaczyna się przełamywać i próbowac poskładać swoje życie. Nie wierzę, że można zapomnieć zdradę. Trzeba wybaczyć i Daga jest na jak najlepszej drodze, bo mimo wszystko bardzo Michała kocha. Mówisz, ze u nich będzie jeszcze gorzej więc obawiam się, że wkroczy w to Mariusz?

    OdpowiedzUsuń
  7. Często w małżeństwach jest tak ze żona decyduje się na powrót do męża dla dobra dzieci a sama nigdy mu czegoś nie wybaczy. Tutaj widzę że Dagmara jest jednak inna może i znienawidziła Michała za zdradę ale kocha go bardziej niż nienawidzi. Oliwier scalił ich i zbliżył do siebie na tyle że oboje wykonali te pierwsze kroki ku poprawie ich relacji, ale to wszystko jest chwiejne, może upaść w każdej chwili i boje się twoich zapowiedzi.
    No ba, jasne że oglądałam Ręcznych, umarłam kilka razy na tym meczu, ale to dlatego tak ich kocham

    OdpowiedzUsuń
  8. Powoli wszystko wraca do normy :) Nie raz żona wraca do męża ze względu na dzieci ale tutaj to Oli pomaga im aby ich stosunki były coraz lepsze. Daga kocha go bardziej niż nienawidzi. Wszystko może się jeszcze zmienić ale niech robią wszystko aby do tego nie doszło a było tylko lepiej. Obyś tylko nie wymyśliła czegoś gorszego

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje ze powie ze chce zeby wrucil do niej

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystko idzie w dobra strone....
    mam nadzieje ze bedzie dobrze :-)

    Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  11. Daga powoli zaczyna porządkować swoje życie i brać w nim czynny udział. Nie wiem czy będzie w stanie wybaczyć Michałowi i z nim żyć tak jak wcześniej, ale przebaczyć może co i tak jest trudne. Zastanawiam się co tu jeszcze może się dziać złego i mam parę typów, ale nie będę ich pisała, bo się jeszcze zrealizują ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. W końcu jest dobrze :D
    Powoli wszystko zaczyna się układać pomiędzy Dagą i Michałem. Mam nadzieję, że będą w stanie stworzyć znowu szczęśliwą i kochając się rodzinę. Muszę przezwyciężyć te wszystkie przeciwności losu, dla Oliego i przede wszystkim dla siebie.
    Pozdrawiam A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne chwilę razem spędzili. Szkoda że chcesz to popsuć ale to było do przewidzenia. Mam nadzieje że ta przygoda Michała wreszcie odpuści. Bardziej się boję o ingerencję Wlazłego. Wydaję mi się że on ewidentnie chciał ich jeszcze bardziej skłócić. Mam wrażenie że on ma coś do Dagi. Jeżeli ją tknie to pożałuje tego. Chociaż wydaję mi się że Dagmara jest na tyle rozsądną kobietą że do tego nie dopuści. Kurczaczek Mariusz spadaj na drzewo banany prostować.
    Wracając. Oli był tego dnia szczęśliwy. Zresztą wydaję mi się że Winiarscy starsi też czuli się dobrze. Na dodatek Misiek zostaje na noc.
    Teraz wszystkich pogodziłaby ciąża Dagmary.
    CAŁUJĘ
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń