sobota, 21 grudnia 2013

Pozorność dwunasta.


Daga. 

Nigdy nie pomyślałabyś nawet o tym, że Wigilię Świąt Bożego Narodzenia możesz spędzić sama. Nie myślałaś, że kiedykolwiek nastąpi taki dzień, w którym nie będziesz potrafiła nawet uśmiechnąć się na widok jarzących się świątecznych lampek, w które przyodziane jest całe miasto. Nie pomyślałabyś po tym, by o godzinie zasiadania do stołu będziesz siedzieć na parkowej ławce i wpatrywać się w prószący śnieg i mieniące się gwiazdy. Nie miałabyś nawet w głowie tego, by ten ważny czas spędzić z dala od Michała i synka. Nigdy również nie pomyślałabyś o tym, że Michał cię zdradzi...


Patrząc w niebo, przypominasz sobie wszystkie momenty, gdy siedzieliście na kocu przytuleni i spieraliście się co do tego, jakie skupiska gwiazd widzicie, która z gwiazd świeci jaśniej, która może zostać tą waszą. Przypominasz sobie te wszystkie chwile, gdy patrzył ci w oczy i w blasku księżyca wyznawał, że cię kocha. Tak cholernie mocno cię zranił, a ty rzeczywiście nie możesz go znienawidzić. Bo jak można znienawidzić mężczyznę, którego zna się od dziesięciu lat, który jest mężem, z którym ma się syna, którego kocha się tak, jak zabójca kocha zabijać. Nie możesz ułożyć sobie w głowie, aby z miłość do niego przejść w nienawiść. Taka jest prawda. Co by nie zrobił i tak będziesz go kochać.


Twoje ciało ogarnia chłód, przeraźliwe zimno. Innym razem wtuliłabyś się w Jego ramię, bo nie puścił by cię tutaj samej, lecz teraz nikt nie sprawi, że będziesz bezpieczna, że będzie ci ciepło. Nikt nie zechce wyciągnąć pomocnej dłoni do kobiety po trzydziestce, która przypomina czupiradło, a taka właśnie jesteś. Nie chce ci się o siebie dbać. Nie chcesz wyglądać na szczęśliwą. Ty cierpisz. Cierpisz za wieczną miłość, którą powoli cię przytłacza.


- Rozchorujesz się...

- Co cię to obchodzi?
- Martwię się...
- Nie masz o co... - podnosisz się z ławki i chcesz odejść, lecz chwyta cię za dłoń i prosi błagalnie byś została. - Czego chcesz? Jeszcze bardziej mnie zranić? Pogrążyć mnie w tym, że nie potrafię cię znienawidzić...? Michał, czego ty, do cholery, chcesz?! - krzyczysz na cały park, by po chwili wybuchnąć płaczem. - Czego...? - swoimi zziębniętymi dłońmi podnosisz jego głowę i zmuszasz do tego, by spojrzał ci w oczy. - Dlaczego my? 
- Nie wiem Daga... - muska twój czerwony policzek kciukiem, wycierając niehamowane przez ciebie łzy, spływające w dół. - Najgorsze jest to, że też się staczam... Że nie potrafię sam zająć się Olkiem, nie potrafię ogarnąć treningów, nie potrafię się nawet upić... - patrzysz na niego. Jest inny niż zwykle. Jego zarost nie jest kontrolowany, jego oczy ledwo co patrzą na ciebie, jego usta cały czas drżą. Drżą tak, jak ty w jego ramionach. - Całe dnie siedzę na kanapie i oglądam nasze zdjęcia... Patrzę, jak wtedy byliśmy szczęśliwi i mam ochotę wywalić je przez okno. Jedyne co mnie przed tym powstrzymywało do dziś, to Oli siadający obok i pytający o ciebie. Od rana jest już w Bydgoszczy, zresztą my też powinniśmy tam być, a siedzimy tu i marzniemy, a to wszystko dla tego, że chciałem, żebyś była idealna, ale ty właśnie jesteś tą idealną. Kocham Dagę, a nie jej tandetną idealną podróbkę...
- Ale... Co to zmienia? Uważasz, że tymi słówkami sprawisz, że padnę ci w ramiona, wybaczę wszystko, a jutro będziemy udawać szczęśliwych w Bydgoszczy? - wstajesz i wpatrujesz się w jego niebieskie tęczówki. - Michał, spieprzyłeś nasze życie...
- Ale ja nawet tego nie pamiętam... - staje na przeciwko ciebie.
- Ale mnie to nie obchodzi. Nie potrafię od tak ci wybaczyć. Nie potrafię nawet teraz normalnie na ciebie patrzeć, bo widzę tą dziewczynę, rozumiesz? Nie teraz Michał... Jeszcze nie teraz.
- Daga...
- Nie. Jedź teraz do Olka i spędź z nim wspaniałe święta. Powiedz mu, że... że jestem chora i kuruje się u Wlazłych... 
- Mieszkasz tam?
- Tak... Nie przychodź, proszę...
- Mogę coś zrobić?
- Co?
- Odwiozę cię... Będziesz bezpieczna.

Zgadzasz się. Siedzisz równo z nim, siedzenie przy siedzeniu. Czujesz, że oddechy macie równe. Nie odzywasz się ani słowem. Michał też nie kwapi się do rozmowy. Jedynie Rihanna śpiewa o toksycznym związku. Właśnie tak się czujesz. Zakochana w facecie, który ostatnio sprawia ci tylko ból i cierpienie. Samochód zatrzymuje się pod drzwiami wejściowymi do domu Mariusza i Pauliny. Wysiadacie z pojazdu. Podchodzisz do drzwi, otwierasz je. Zerkasz w jego smutne lazurowe oczy, przybliżasz się do niego. W tej chwili nie myślisz. Teraz liczy się tylko ta krótka chwila, w której czujesz jego usta na swoich, by po chwili zatrzasnąć się w domu i słyszeć, jak odjeżdża.


Jesteś cholernie nie pewna siebie, Dagmaro... 



Michał.

Ledwo co widzisz oświetlaną przez samochodowe światła drogę do rodzinnego miasta. Jedziesz na pomięć. Wiesz, gdzie zwolnić, gdzie przyspieszyć, gdzie uważać. Przecież to zwykła monotonność. Jedyne, na co zwracasz uwagę, to muzyka wydobywająca się z radia. Słysząc pierwsze dźwięki radosnych melodii od razu zmieniasz stacje. Nie chcesz wylądować na przydrożnym rowie, bo będziesz płakać. Przecież mężczyźni nie płaczą. Przecież są silni. Przecież nie mogą. Ale nie ty. Ty akurat Michale powinieneś...

Do Bydgoszczy docierasz kilka minut po dwudziestej trzeciej. Twoja rodzina szykuje się na pasterkę, a ty oferujesz się, że zostaniesz w domu, by pilnować śpiące dzieci. Jest ci to na rękę. Siadasz na podłodze przy kominku i wpatrujesz się w szalejące płomienie. Są jak żywioł. Niszczę wszystko. Nic nie stanie im na przeszkodzie oprócz wody. Kilka dni temu, mógłbyś 
powiedzieć, że Twój związek z Dagmarą jest niezniszczalny, lecz pojawiła się Agata - woda, która prawie zgasiła płomień waszej miłości. Jednak w tobie on nie zgasł. Jedynie przez moment pozwolił, by woda obmywał jego brzegi, lecz środek zwyciężył.

- Tato, co tu robisz? - nawet nie wiesz, kiedy, ale przysiada się do ciebie Olek i przytula się do ciebie.
- Myślę, synku...
- O mamie, prawda? Martwisz się, że choruje i pewnie płacze, że nie może być z nami, a my jesteśmy tutaj, bo są święta. Ale ty też wyglądasz na chorego, tato - mały dotyka swoją małą rączką twojego czoła. - Chyba gorączkę masz. Jesteś tak samo chory jak mama...
- Nie tak samo synku... Mama bardziej choruje.
- Ale się wyleczy zobaczysz - ściska twoją szyję, wpychając się na kolana. - Razem się wyleczycie i znowu będziemy wszyscy razem - radośnie uśmiecha się do ciebie swoimi niebieskimi oczami, dokładnie takimi samymi jak twoje. 

Po chwili czujesz, jak głowa malca opiera się o twoją klatkę piersiową, oznaczając, że sen wygrał z silną wolą tego małego człowieka. Bierzesz go na ręce i zamiast do pokoju, gdzie śpią jego kuzyni niesiesz go tam, gdzie śpisz sam, do swojego dawnego pokoju, który miałeś dzielić z żoną. Kładziesz go na łóżku i okrywasz szczelnie pościelą. Bierzesz szybki prysznic i po kilkunastu minutach leżysz obok niego, głaskając go po czole. 

Dopiero teraz zdajesz sobie sprawę z tego, co czuje twoja żona, mając go cały czas przy sobie. Mały jest twoją wierną kopia. Wiesz również to, że jeśli pokłóci się z Tobą, w dziecku widzi twoją podobiznę. Nawet nie chcesz wiedzieć co wtedy czuje. Teraz już wiesz, jak mocno ją ranisz, nawet o tym nie wiedząc. Nie możesz wyobrazić sobie, co rodzi się w jej głowie, gdy patrzy na niego, prosto w jego oczy. Całujesz synka w czubek głowy, przytulasz się do niego i pozwalasz swojemu organizmowi odpocząć. Zasypiasz.

Zdałeś sobie sprawę, jak bardzo każdego dnia cierpi twoja żona, Michale...


~*~*~

Cześć Wam ;)
Dziś macie taki rozdział przedświąteczny, czy taki, jak panuje obecnie w waszych jak i moim domu. Oliwier w tej historii odegra znaczącą rolę, lecz dalsze jego losy są dopiero w mojej głowie. ;)
Teraz muszę coś powiedzieć. 
Ten rozdział jest prawdopodobnie ostatnim w tym roku chyba, że moje zdrowie do mnie powróci. Jestem chora, zmagam się z gorączką ponad 38 stopni i czuje się okropnie. Z tego miejsca chcę powiedzieć, że wszystkie moje blogi na razie zawieszam. Dziś jedynie pojawi się jeszcze sobotnia, lecz z resztą nie wiem jak będzie. Przepraszam Was, ale muszę tak postąpić.
Chciałabym również życzyć Wam wszystkim Wesołych, Radosnych, Spokojnych i Hojnych  Świąt Bożego Narodzenia.  Pamiętajcie. W tym czasie rodzina jest najważniejsza. 
Ja lecę teraz ubierać choinkę, a was zostawiam z lekturą ;)
Pozdrawiam :*:*

piątek, 13 grudnia 2013

Pozorność jedenasta.

Dagmara.

Nie ma go. Nie szuka cię. Nie robi nic, byś znowu była razem z nim w mieszkaniu. Wiesz jedynie, że rozmawiał z Mariuszem i zrozumiał. Wiesz, że płakał. Tak samo jak ty płaczesz od wczorajszego dnia. Gdy tylko zamkniesz oczy, wyobraźnia pokazuje ci ich razem. W łóżku. Widzisz, jak twój mąż całuje jej idealne ciało, jak wytycza niewidzialne szlaki na fakturze jej skóry, jak szczytuje razem z nią, by potem zasnąć z nią w swoich ramionach. Widzisz to, mimo że nigdy tego nie widziałaś. To twoja wyobraźnia kreuje nowego Michała.

Pamiętasz moment, gdy zapewniał cię, że nigdy nie będzie tej drugiej, że zawsze będziesz tylko ty. Że liczy się rodzina. A teraz? Ty leżysz zwinięta w kłębek w pokoju na piętrze u Wlazłych, on zapewne zalewa smutki w alkoholu, bo spieprzył między wami wszystko, a co się dzieje z Olim nawet nie wiesz. Nie obchodzi cię to, że za trzy dni Wigilia, że powinnaś być w wirze kupna prezentów i przygotowań świątecznych potraw, że za kilkanaście godzin powinnaś być już u teściów, by to u nich spędzić święta, gdzie i twoi rodzice mieli być. Teraz chcesz tylko bezustannie płynących minut, które przeznaczasz na płacz.

Michał nie dzwoni, nie pisze Sms-ów z przeprosinami, nie naciska prośbą o spotkanie. Po prostu się nie odzywa. Boli cię to? Sprawia, że łzy wypływają spod twoich powiek jeszcze bardziej intensywniej? Łamie doszczętnie resztki twoich uczuć do niego? Odbiera ci samą siebie? A może po prostu wyniszcza? Może przestał już o ciebie walczyć? Może nie chce drugiej szansy? Może to ma być tylko pretekst do rozwodu? Dopiero wieczorem rozdzwania się twój telefon. Matka. Ojciec. Teściowa. Teść. Asia. Ktoś ze szkoły. I tak w kółko. Setki nieodebranych połączeń, a żadne od niego. Odpuścił sobie.

Wchodzisz do łazienki i patrzysz w lustro. Rozmazany makijaż, potargane włosy, czerwone i podpuchnięte oczy, wymięta koszulka. Notabene Jego koszulka z "13" na plecach i nazwiskiem "Winiarski", która jeszcze bardziej cię przytłacza. Sama już nie wiesz, czy to ty go do tego doprowadziłaś, czy może jego chęć zaspokojenia się sprowokowała go do zdrady. Może to ty jesteś powodem takiego zachowania? Może to ty nie dopasowałaś się do Jego idealności?

- Mogę? - słyszysz ciche pukanie do drzwi, a po chwili widzisz sylwetkę Mariusza.
- Jeśli chcesz mnie pocieszać, to od razu mówię ci, że to nie ma sensu...
- Nie... - zaprzecza. Podchodzi do łóżka, na którym leżysz odwrócona do ściany i siada obok ciebie. Gładzi twoje ramię i tak po prostu z tobą siedzi. Odwracasz się do niego i wybuchasz głośnym płaczem. Przyciąga cię do siebie i mocno tulu do swojej klatki piersiowej, głaskając po głowie. Co chwilę płaczliwym głosem opowiadasz mu o swoich obawach, że to nie był przypadek, że nie jednorazowy wybryk. Siedzi tylko i kołysze twoim ciałem, byś się uspokoiła.
- Paulina mnie znienawidzi...
- Ona też jest twoją przyjaciółką, tak jak ja przyjacielem. Wie, że teraz muszę ci pomóc.
- Ale powinieneś być z nią i Arkiem w Wieluniu...
- I będę, ale od niedzieli. Pojadę do nich po meczu, a ty razem ze mną.
- Nie. Mariusz, proszę daj mi szansę poukładać sobie to wszystko w głowie. Nie możesz mnie ochronić przed moimi własnymi myślami. Muszę tu zostać.
- Ty go nawet nie potrafisz znienawidzić za to, co ci zrobił - prycha z nienawiścią i chyba tak właśnie jest. Nie potrafisz go znienawidzić. - Co on w sobie takiego ma, że wybaczysz mu wszystko?!
- Co? Mariusz, o czym ty mówisz? Przecież przyjaźnisz się z Michałem...
- Nasze relacje nie mają w tym momencie żadnego znaczenia... Zdradził cię, od miesięcy stopniowo się od ciebie oddalał, wolał iść z młodymi do klubu, niż wrócić do domu i ciebie gdzieś zabrać... Nie rozumiesz. To on wszystko spieprzył. Powinnaś dać mu nauczkę, a nie jeszcze go przed sobą bronić... Przepraszam za to co robię, ale nic innego nie otworzy ci oczu...

Niczego się nie spodziewasz. Siedzisz otoczona pościelą na środku łóżka i czekasz na to, co zrobi. Nie masz pojęcia, że to wpędzi cię w wyrzuty sumienia, że pociągnie cię na jeszcze większe dno moralne. Nie zdajesz sobie sprawy, jakie ta chwila będzie mieć konsekwencje w przyszłości, jak mocno zrani nie tylko ciebie i Mariusza, ale Michała i Paulinę, oraz Akra i Oliwiera, jakie piętno odciśnie na waszej przyszłości. Pozwalasz mu, żeby bez pardonu cię pocałował. Pozwalasz, mimo że wewnętrzny głos mało co nie zedrze sobie strun głosowych. Dopiero, gdy zdajesz sobie sprawę, że zamiast Mariusza na jego miejscu chcesz widzieć Michała, przerywasz to z krzykiem i wybiegasz z domu atakującego.

Czujesz się, jakbyś Go zdradziła, jakbyś zrobiła to perfidnie, ale tak nie było, a Jego nadal kochasz...


Michał.

Zrozumiałeś. Nie naciskasz, bo słowa Mariusza karzą dać Dagmarze czas. Nie próbujesz się usprawiedliwiać, bo wiesz, że w tym momencie, jak i w każdym innym twoje tłumaczenia nie będą miały sensu, bo nie potrafisz nawet sam przez sobą się wytłumaczyć. Nie starasz się nawet w głowie ułożyć sobie argumentów przeciw Agacie, nie chcesz tego robić. Nie widzisz sensu w tym, by całą winę zrzucić na masażystkę, bo to byłoby całkowite kłamstwo, a kłamać więcej już nie chcesz. Już za dużo straciłeś, a więcej nie masz zamiaru.

Jak co roku pakujesz walizkę, by ruszyć do Bydgoszczy, lecz tym razem wiesz, że pojedziesz tam tylko z synem. Nie masz co liczyć na to, żeby Daga również się tam pojawiła. Będziesz musiał powiedzieć rodzinie prawdę, bo tego, że będą pytać, dlaczego jej nie ma, jesteś pewien. Wyjmujesz z szafy te najpotrzebniejsze rzeczy jak i stroje przygotowane jeszcze przez Dagę na same święta i pakujesz je. Wyjmujesz również jej elegancką czerwoną sukienką, w którą miała być ubrana tego magicznego Wigilijnego wieczora. Razem z nią na wieszaku wisi krawat w tym samym pastelowym kolorze. 

Z tej samej szafy wyciągasz jej długi brązowy sweter, który uwielbia nosić w takie zimowe wieczory i przesiadywać w nim na parapecie w salonie z książką w ręku. Kładziesz się na waszym wielkim małżeńskim łóżku, a jej sweter gości tuż przy twoim boku. Wąchasz, jak pachnie, przypominając sobie, że jeszcze wczorajszego popołudnia mogłeś dotykać i całować jej ciało, a dziś możesz jedynie sobie Ją wyobrazić. Ale to nie to samo. Zamykając oczy, nie widzisz tej radosnej, roześmianej ostatnio kobiety, lecz zdruzgotaną, płaczącą, smutną istotę, która jest taka słaba w rękach waszych przyjaciół. Zorientowałeś się, że wszystko słyszała. Chciałeś coś zrobić, ale silne ręce Mariusza ci na to nie pozwoliły. Musiałeś odpuścić.

- Michał, synu, powiedz mi, swojemu staremu ojcu, co się tak na prawdę stało... Nie zbywaj mnie tym, ze popełniłeś największy błąd, tylko mów, o co ci chodzi... - słyszysz głos ojca, który wieczorem zagląda do twojego starego pokoju w rodzinnym domu w Bydgoszczy. 
- Ale to wszystko jest prawdą tato... - wzdychasz, nawet nie odrywając wzroku od Jej zdjęcia na wyświetlaczu swojego telefonu.
- Co zrobiłeś, że Dagmara wolała zostać sama w Bełchatowie, niż przyjechać tu do nas i być razem z Tobą i Oliwierkiem? - jego stanowczy głos od zawsze cię ganił, lecz słyszałeś go w naprawdę niewielu momentach. Zazwyczaj ojciec, gdyby tylko mógł, przychyliłby ci nieba. Zrobiłby to, bo cię bardzo mocno kocha. Siada obok ciebie na łóżko i kładzie dłoń na ramieniu. - Michał, co się stało?
- Zdradziłem Dagę, tato... Skrzywdziłem jedyną kobietę, którą prawdziwie pokochałem, jedyną, z którą mogę być, jedyną, która zawsze siedzi tu, w każdym momencie jest w moim sercu - dotykasz miejsca, które od lat bije dla Niej i nie starasz się już panować nad sobą. Pozwalasz sobie na płacz, a ojciec przytula cię do siebie i głaszcze po plecach. - To był najgorszy moment w moim życiu...
- Walcz o Nią, synu...

~*~*~
No i macie już jedenastą część. 
Pewnie wile z was już znudziło się to historią, ale ja ją uwielbiam. :D
Mariusz namieszał w głowie Dagi. W zasadzie to uświadomił jej bardzo ważną rzecz, która pojawi się później i będzie przeświecać Dadze jej przyszłość.
Miał być wcześniej, ale zachciało mi się pisać teraz część Michała, bo uznałam, że muszę pokazać, co właśnie on czuje.
Na dziś to tyle. :*
Zapraszam Was serdecznie na Jednopartówki. gdzie możecie poczytać o Andrzeju, Magdzie i kobicie zza wschodniej granicy. ;)
Buziaki :*:*
Ps. Pisałyście testy gimnazjalne? Jak Wam poszło? :P Mi raczej okropnie...
Ps2. Weekend przeznaczam na nadrabianie zaległości, więc jeśli gdzieś nie dotarłam, to przypomnijcie mi na gg ;)

piątek, 6 grudnia 2013

Pozorność dziesiąta.

Jesteś szczęśliwa. Wreszcie masz wrażenie, że wszystko jest na swoim pierwotnym przeznaczonym miejscu. Wreszcie wiesz, że twoja zawziętość w szukaniu złotego środka na wasze kłopoty, opłaciła się. Wreszcie czujesz, że każda bliska ci osoba wie, jak bardzo ci na niej zależy. Wreszcie możesz śmiało stanąć przed wielkim tłumem i krzyczeć na całe gardło, że szczęśliwszej od ciebie nie ma. Wiesz, że nie pozwolisz na to, aby twoje życie znowu stanęło na rozdrożu. Wiesz jednak również i to, że w związku są dwie osoby i obie muszę chcieć tego, aby więź łącząca ich przetrwała. Wiesz to, że Michał jest nadal zagubiony.

Stoisz przed sypialnianym dużym lustrem i przyglądasz się swojemu odbiciu w nim. Widzisz piękną, uśmiechniętą kobietę w eleganckiej sukience, która wie czym jest szczęście i miłość. Widzisz spełnioną żonę, matkę, pracownicę. Widzisz po prostu Dagę i cholernie się sobie podobasz. Taka jaka jesteś. Z wszystkimi wadami, ale i z mnóstwem zalet. Radosna, zadowolona z życia. Taka się czujesz i niewątpliwie na taką wyglądasz.

Do sypialni wchodzi twój mąż i pogwizduje na twój widok. Od razu na twoją twarz wlewa się czerwień, której nie możesz, albo nawet nie chce ukryć. Chcesz jedynie widzieć te dwie iskierki w jego oczach do końca życia. Całuję cię w policzek, łapie za rękę i ciągnie do siebie, siedzącego na łóżku. Sadza na swoich kolanach i szepcze zmysłowo, że chciałby zostać dziś z Tobą w domu. Jego usta zaczynają wędrówkę po twojej aksamitnej skórze, a dłonie tulą cię do jego klatki piersiowej. 

- Michał, przecież to kolacja wigilijna. Musisz być - nie pozwalasz by zmiażdżył twoje wargi swoimi, delikatnie odpychając go. - Mam makijaż - śmiejesz się do niego.
- Mam ochotę zerwać z ciebie tą sukienkę i po prostu się z Tobą kochać... I wiesz co? Mało obchodzi mnie to, że się spóźnimy. Pragnę cię - skrada ci pocałunek. Jeden drugi, dziesiąty... Do pionu przywołuje was dopiero Oli wbiegający do pomieszczeni i wołający, że właśnie przyjechała babcia z dziadkiem.

Speszeni wchodzicie do salonu i witacie się z gośćmi. Po krótkiej rozmowie zakładacie ciepłe kurtki i wychodzicie z mieszkania, wiedząc, że Oliwer jest w dobrych rękach. Schodzisz powoli po schodach, gdy Michał pędzi na dół do nowiusieńkiego cacka. Przystajesz przed klatką i czekasz na swojego mężczyznę. A gdy podjeżdża samochodem, posyłasz mu najpiękniejszy uśmiech. Czekasz, aż obejdzie pojazd i otworzy ci drzwi, aż wreszcie wsiadasz do środka. Po chwili Michał zasiada za kierownicą. Czujesz jeszcze na swoich ustach jego wargi i ruszacie w drogę do miejsca wigilijnej kolacji.

W gronie ludzi, których znasz, lub dopiero co masz okazją poznać, czujesz się na prawdę komfortowo i dobrze. Punktualnie o osiemnastej prezes oficjalnie składa wszystkim życzenia, a potem robi to każdy z osobna twarzą w twarz. Najczęstsze życzenia, jakie słyszysz, to te z prośbą o powiększenie rodziny. Wiele osób życzy ci po prostu szczęścia i miłości, których tak bardzo potrzebujesz. Nigdy byś nie pomyślała, że ludzie znający was tylko dzięki pracy Michała, będą życzyć wam tak dobrze. Nigdy nie myślałaś, że ludzie będący tylko znajomymi mogą być tak mili i przyjaźni. 

Na parkiecie wirujesz właśnie z Aleksem. Co chwilę wybuchacie śmiechem, żartując po włosku, gdyż tym językiem oboje możecie swobodnie się porozumiewać. Młody Serb obsypuje cię komplementami, za co ganisz go, bo powinien mówić tak do swojej dziewczyny, a nie do kobiety po trzydziestce. On jedynie słodko się uśmiecha i mówi ci, że Michał właśnie wychodzi na zewnątrz. Dziękujesz mu za taniec i udajesz się w tym samym kierunku. Jesteś rozanielona, rozgrzana i zakochana. ie czujesz nawet zimna, które ogarnia twoje ciało po przekroczeniu drzwi wejściowych.

- ... byłeś wspaniały. Z chęcią powtórzyłabym z tobą te chwile jeszcze raz - dobiega do twoich uszu głos kobiety.
- Agata, wykorzystałaś mnie! Byłem pijany, a ty to wykorzystałaś...
- Ja?! Ja cię pierwsza pocałowałam?! Ja zdzierałam z ciebie ubrania?! Ja doprowadziłam cię do tego, że nie możesz o mnie przestać myśleć?! Nie, Michał... 
- Wiedziałaś o wszystkim, co się u mnie działo... - teraz już bez problemu rozpoznajesz męski głos. - Wiedziałaś, że mamy z Dagą problemy. Wiedziałaś o wszystkim, bo ci o tym powiedziałem... Zaufałem ci, a ty to skrzętnie wykorzystałaś!
- Wykorzystałam? To była najwspanialsza noc w moim życiu... Michał, ja się w Tobie zakochałam!
- Zniszczyłaś mi życie! Przez tą noc nie mogę spać! Nie mogę normalnie patrzeć na Dagę! Nie mogę patrzeć na ciebie! - osuwasz się w dół po szklanej szybie drzwi. Nawet nie czujesz już, jak po policzkach płyną ci łzy. Nie próbujesz już ich nawet tamować. - Nienawidzę cię!!!
- Zobaczysz jeszcze będziemy razem! Nie pozwolę, żeby ta flądra miała cię na własność! Zniszczę was oboje!
- Nienawidzę cię! To był mój najgorszy błąd, rozumiesz! Kocham Dagę i syna... Wyność się z mojego życia! Daj mi spokój!
- Zniszczę was!!!

Ciebie już zniszczyła... Już nigdy nie będziesz tą samą osobą. Nigdy nie będziesz mogła spojrzeć prosto w oczy męża i bez zastanowienia powiedzieć, że go kochasz. Nigdy twoje życie nie będzie takie, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nigdy już noce i dnie nie będą pełne miłość i szczęścia. Nigdy tego nie zapomnisz, bo zdrady się nie zapomina. Zdradę można tylko wybaczyć, lecz ty na razie nie potrafisz. Na razie z twoich oczu wylewają się jedynie litry łez. A twoje ciało kierowane przez Mariusza i Paulinę spokojnie podąża z nimi. Musisz odpocząć. Tego teraz potrzebujesz, potrzebujesz przyjaciół, bo pękniętego serca wyleczyć w szpitalu się nie da. 

Jesteś wrakiem samej siebie i kompletnie nie wiesz, co będzie dalej...

~*~*~

Hej Wam :*
Chyba smutnie w ten świąteczny dzień się zrobiło...
Nie chcę dziś pisać o Dadze i Michale, bo każdy z was ma już o nich własne zdanie.
Dziś taka mała ciekawostka.
Pewnie zauważyłyście, że na blogu są dwie piosenki przewodnie.
Otóż "Heavy in your arms" ma odnosić się do tego, co przeżywa Dagmara, a "Spadam" opisuje Michała.
Dziś króciutko, gdyż już za momencik zaproszę Was na Lights will guide you home. , gdzie przywitam się z Wami razem z Maniek :*
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że u Was nie wieje, tak jak u mnie ;P
Dzuzeppe :*