piątek, 27 września 2013

Pozorność zerowa.

Pamiętasz, jak się poznaliście? Ciepły letni dzień. Miałaś szczęście. W Twoim mieście organizowano młodzieżowy turniej siatkarski. O mało co, a byś się spóźniła. Poszłaś, aby zrobić przyjemność przyjaciółce zafascynowanej siatkówką, która nie przepuściłaby takiej okazji. Poszłaś, bo cię poprosiła. Żałujesz? Absolutnie nie. Zobaczyłaś te jego cholernie niebieskie oczy i tak samo jakoś wyszło, że dałaś mu swój numer. Nie wiesz dokładnie, o czym rozmawialiście przy pierwszym spotkaniu, bo pierwszy raz czułaś, że cały czas się rumienisz. Doskonale wiedział, że to przez jego osobę. Wiedział, jak się zachować, żebyś dała mu szansę. Wiedział, jak cię zdobyć...


Pamiętasz, jak wymykałaś się z rodzinnego miasta i pędziłaś do niego, do Spały, żeby zobaczyć się chociaż te kilka minut, a potem ruszyć w drogę powrotną? Wiele razy łamałaś przepisy, by zdążyć na przerwę miedzy treningami. Wiele razy opuszczałaś zajęcia, bo On był ważniejszy, niż jakieś nudne lekcje historii, którą byłaś przecież zafascynowana. Wiele razy zarywałaś całe noce, wcale się nie ucząc, lecz czekając na głupiego SMS'a od niego. Wiele razy słyszałaś krzyki rodziców, że zachowujesz się nieodpowiedzialnie. Wiele razy, wolałaś tak po prostu pojechać, zobaczyć i przytulić się do jego osoby. Tak po prostu...



Pamiętasz, jak oficjalnie przedstawialiście się na wzajem rodzicom? Pewnego zimowego wieczoru zawitaliście w progi Twojego rodzinnego domu i oznajmiliście, że jesteście razem. Sceptyczni rodzice nie byli zadowoleni, ale zaakceptowali Twoje wybory, by po dosłownie kilku miesiącach pokochać go bardziej niż ciebie. Tydzień później siedziałaś już w Bydgoszczy i odpowiadałaś na pytania jego rodziców, którzy od razu żywili do ciebie sympatię. Od razu złapałaś dobry kontakt z jego siostrą, Joanną, która miała być złośliwa, jak ci opowiadał. Czy zrobiliście krok ku dorosłości? To był dopiero początek...



Pamiętasz, jak po czterech latach związku zabrał Cię na wakacje? Nie do jakiś luksusów. Zabrał Cię nad polskie morze. Spędziliście tam najpiękniejszy wspólny czas. Byliście razem i nic Wam wreszcie nie przeszkadzało. Najlepiej wspominasz ostatnią noc. Zaprosił Cię na nocny spacer. Idąc Helską Mierzeją, uklęknął nagle i wypowiedział najpiękniejsze słowa na świecie."Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi? Czy zostaniesz moją żoną?" Kochałaś go. Planowałaś wspólną przyszłość, ale nie pomyślałaś nawet wtedy, że w tak młodym wieku zechce się związać z Tobą już na zawsze. Tylko czy to "zawsze" ma jakieś granice?



Pamiętasz Wasz ślub? Tą piękną uroczystość, odbywającą się w Częstochowie, która zapadła w Waszych myślach na zawsze. Stałaś obok niego przed ołtarzem, ubrana w śnieżnobiałą suknię i ślubowałaś mu, że go nigdy nie opuścisz. Poczułaś zimno złotej obrączki na swoim serdecznym palcu i ciepło jego dłoni, jak i spojrzenia, którego nie spuszczał z ciebie przez cały czas. Zostałaś żoną Michała Winiarskiego, a już niedługo będziesz również matką jego dziecka. Pierwszy taniec nie był klapą, lecz przepięknym przygotowanym przez was przedstawieniem. Cały czas graliście?



Pamiętasz ten wielki ból, przy którym nie mógł być i trzymać cię za rękę? Ból, który gwarantował wielkie szczęście. Ból, przez który przeszłaś po to, by po kilku godzinach trzymać w ramionach Wasze Dzieło. Patrzyłaś i nie wierzyłaś, że może istnieć tak ogromne podobieństwo oczu. Nie wierzyłaś, że stworzyliście jego kopię o blond włoskach. Bałaś się poinformować go o tym, że jego syn jest już na świecie, bo było na to za wcześnie. Miałaś przecież urodzić, gdy on będzie już przy Tobie, ale Waszemu synkowi bardzo się spieszyło. Nie wiedząc, co zrobić, wysłałaś mu zdjęcie małego z popisem "To Twój maluteńki klonik, Oliwier". Cieszyłaś się jak mała dziewczynka...



Pamiętasz ten cudowny widok Twoich dwóch skarbów, za które oddałabyś życie, po raz pierwszy razem? Mały miał tydzień, gdy Twój mąż po raz pierwszy wziął go w swe ramiona. Popłakałaś się, a on przyciągnął Cię do siebie i dziękował za to, co dostał. Dziękował za szczęście Bogu. Ty również dziękowałaś. Za Michała, za Oliego, za wszystko, co dostałaś, nie wiedząc jeszcze, że możesz to kiedyś stracić. Widziałaś tylko wielkoluda i szkraba, który z każdym miesiącem rósł i coraz bardziej stawał się podobny do ojca. Ojca, który kiedyś będzie go lekceważył...



Pamiętasz te kilka lat? Początek Waszej znajomości, początek miłości, początek rodziny? Żyłaś jak w bajce. Byłaś spełniona na każdej płaszczyźnie. Miałaś u boku wspaniałego, przystojnego, wysportowanego, a co najważniejsze kochającego Cię mężczyznę; uroczego, bliźniaczo podobnego do ojca, zawsze wesołego i radosnego syna; wymarzoną pracę, dzięki której realizowałaś się zawodowo; wiele znajomości w różnych zakątkach świata, które uważałaś za bardzo udane... Miałaś wszystko, a tak na prawdę nic...



Pamiętasz, jak po raz pierwszy nie wrócił na noc do domu, bez wcześniejszego poinformowania Cię, żebyś się nie martwiła? Nie przypuszczałaś nawet, że od tego momentu wszystko zacznie się psuć. Nie przypuszczałaś, że takie incydenty będą się powtarzać, a ty będziesz kłamać prosto w oczy syna, że "tatuś jest u wujka Mariusza". Nie przypuszczałaś, że będzie wolał zasypiać na niewygodnej kanapie, niż w Waszym idealnym, do tej pory, łóżku. Nie przypuszczałaś, że zamiast spędzać z Tobą upojne chwile w sypialni, będzie wolał oglądać powtórki meczu ze swoim udziałem. Nie przypuszczałaś, że na mecze będziesz chodzić z przymusu, by zachować Wasze pozory małżeństwa. Nie przypuszczałaś, że będziecie tak daleko...


~*~*~ 

Tak więc witam was po raz pierwszy na Małżeńskich pozorach. :D
 Miało być w październiku, ale nie wytrzymałam i macie już dziś.
To nie będzie łatwe, proste do zrozumienia. Będzie częściowo smutne płaczliwe. 
O prologu informowałam wszystkich, których mam numery gg, ale o następnych będę informować już tylko tych, którzy wpiszą się tu. ;) 
Jakby ktoś nie wiedziała (a większość nie wie, bo nie informowałam) to na http://add-me-wings.blogspot.com/ też już wróciłam z nowym rozdziałem ;) A jeszcze dziś w godzinach wieczornych spodziewajcie się dnia siódmego na Zbysiu i Gabi :)
Całuję, 
Dzuzeppe :*

niedziela, 22 września 2013

Przeprosiny...

Drogie czytelniczki, moje wierne kompanki, przypadkowi goście z całego serce muszę was przeprosić za niewypełnienie postanowienia odnośnie startu tego opowiadania. Wszystko poszło nie tak. Najpierw problemy z ogólnym pisaniem, potem obrażenia się na mnie komputera, a teraz szkoła. Wiem, że są bloggerki jeszcze bardziej zajęte ode mnie, ale ja nie dałam rady wystartować na początku września. Ale obiecuję, że ruszę tak około 1 października. pozytywem jest również to, że wreszcie mam ochotę pisać ;)