Wychodzisz z pracy w bardzo wesołym nastroju. Wręcz tryskasz szczęściem, płynącym z dobrych wieści od Twojej przełożonej. Postanowiła, że będziesz mogła pracować w szkole na stałe, dała ci szansę, której nie zamierzasz zmarnować. Wreszcie będziesz mogła realizować swoje marzenia, a nie tylko być przy jego sukcesach. Wreszcie będziesz spełniona. Wreszcie poczujesz, jak to jest mieć wszystko, nawet jeśli będzie to jedynie złudne myślenie. Wreszcie będziesz wiedzieć, jak to jest być, pracującą na pełnym etacie, matką polką. Na ziemie sprowadza Cię już po paru minutach myśl, że musisz odebrać synka ze szkoły i zrobić zakupy, które na pewno nie będą łatwe i przyjemne.
Tak również się dzieje. Oli biega po supermarkecie, a ty całkowicie przestajesz nad nim panować. Zastanawiasz się, po kim może taki być, po kim ma w sobie tyle energii? Jest taki sam jak Michał. Słyszysz głos swojej teściowej i sama uśmiechasz się do siebie. Ten weekend wreszcie nie był taki, jak wiele poprzednich. Michał nie spędzał całego czasu na hali, przygotowując się do meczu, a zabrał Was do kina. Co z tego, że był to film dla dzieci. Co z tego, że tylko Oliwier uważnie go śledził. Co z tego, że was kompletnie nie interesował. Wy mieliście siebie. Pierwszy raz od tak dawna przesiedzieliście obok siebie, trzymając się za ręce i wpatrując się ukradkiem w swoje oczy, a nie na ekran.
- Mamo, chodź już. Patrz już wszystko zapakowałem - ze wspomnień wybudził Cię syn. Spoglądając na koszyk, wypchany słodkościami, ale również i najpotrzebniejszymi produktami spożywczymi, zdałaś sobie sprawę, że Twój syn, nie jest już małym dzieckiem.
- Olek, jesteś moim mistrzem - poczochrałaś go po głowie i ruszyliście do kasy.
Myślałaś, że Twój dobry humor się rozpłynie, gdy musiałaś wnieść zakupy do waszego mieszkania na 5 piętrze, ale tak się nie stało. Postanowiłaś zrobić coś specjalnego na kolację. Zadzwoniłaś do Wlazłych, żeby dowiedzieć się, czy Twój syn mógłby dziś nocować u nich, a słysząc, że się zgodzili, prawie podskoczyłaś ze szczęścia. Spakowałaś małego, odwiozłaś go do przyjaciół i jeszcze raz ruszyłaś do sklepów. Kupiłaś wszystkie potrzebne składniki, wytrawne wino, a przy okazji zahaczyłaś o sklep z bielizną. Nie. Nie robiłaś tego dla niego. Robiłaś to po to, by mieś satysfakcję, jak będzie ją z ciebie ściągał dzisiejszej nocy.
Przygotowałaś wszystko. Przebrałaś się w czarną koronkową sukienkę, ubierając pod spód fascynujące ciuszki. Włączyłaś ulubioną płytę was obojga i czekałaś. Co chwilę sprawdzałaś, czy jego samochód nie pojawił się na parkingu przed wieżowcem. Co chwilę podchodziłaś do piekarnika i regulowałaś temperaturę pieczeni. Co chwilę odblokowywałaś telefon i patrzyłaś, która jest już godzina i od jakiego czasu powinien być w domu. Co chwilę myślałaś nad tym, co ci powie, gdy już przekroczy próg domu. Co chwilę miałaś nadzieję, że powie, że były korki, że poszedł na kawę z kumplem, że zatrzymali go na hali. Czekałaś minutę. Godzinę. Dwie. Czekałaś aż do skutku. Łudziłaś się, że wejdzie do domu i bez zbędnych ceregieli weźmie Cię w swoje ciepłe i ochronne ramiona i spędzicie wspaniałą noc. Właśnie, ty się tylko łudziłaś, bo prawda była zgoła inna...
- Jestem! - krzyknął i od razu zamknął się w łazience. Słyszałaś tylko dźwięk opadających kropli wody na brodzik. Słyszałaś jego ciche podśpiewywanie piosenek lecących z odbiornika zlokalizowanego obok ciebie przy kanapie. Wyobrażałaś sobie, że wyjdzie tylko w ręczniku, podejdzie do ciebie, wpije się w Twoje spragnione usta i zaniesie Cię na górę. Wyobrażałaś sobie to, jak jutro wstaniesz z łóżka, założysz jego koszulę i zejdziesz rano zrobić Wam obojgu śniadanie. Wyobrażałaś sobie, jak poczujesz równocześnie jego dłonie na biodrach, ciepło tułowia na plecach i oddech na karku. To wszystko sobie tylko wyobrażałaś...
- Dlaczego wróciłeś tak późno? - zapytałaś, gdy przekroczył granicę waszej sypialni.
- A od kiedy się tak mną przejmujesz? Przecież ostatnio zajmujesz się tylko swoją pracą, a nas masz głęboko... - zironizował.
- Że niby ja mam was gdzieś?! Dobre sobie... A wiesz od kiedy się przejmuje?! A od wtedy, kiedy ślęczę kilka godzin, żeby coś dla ciebie ugotować; kiedy godziny spędzam w łazience, żeby ci się podobać; kiedy staram się, żebyśmy mogli być sami w domu, a Oli był bezpieczny u Wlazłych; kiedy specjalnie dla ciebie robię Twoje ulubione danie, a ty nie raczysz nawet zadzwonić, że cie nie będzie!!! - wykrzyczałaś mu prosto w twarz. - Nawet nie zauważyłeś, że naszego syna nie ma w domu - popychasz go w stronę drzwi. - Nienawidzę cię Winiarski! - zatrzaskujesz mu drzwi przed oczyma i osuwasz się po nich. Płaczesz. Znowu. Okazujesz swoją słabość. Okazujesz swoje cierpienie, a doskonale wiesz, że nikt Ci nie pomoże. Doskonale wiesz, że o wszystko musisz zawalczyć sama...
~*~*~
I się wszystko powoli zaczyna.:D
Nadal widzicie, że coś jest nie tak, ale nie wiecie co. W zasadzie to nie będzie jeden konkretny powód, lecz wszystko. W zasadzie to ja sama dopiero jestem na etapie pisania, więc zobaczymy jak to będzie ;)
Zapraszam na 5 jednopatrówkę o Fabianie i Klaudii z "Przeszłość, która staje się rzeczywistością"
Jutro zapraszam na nowy rozdział na To tylko siedem dni, Kotku ;)
Za wszelkie zaległości przepraszam i jeśli macie taką możliwość, to proszę o ich przypomnienie na gg (15696793) :)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Ps. To nadal ja, tylko zmieniłam profil :P
Zaczyna się psuć.... Oj Michał, Michał grabisz sobie :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajny rozdział :)
Piszesz ze problem jest złożony a tym bardziej będzie ciekawie. Na razie widzę jedno Dagmara posądza Michała że jego ciągle nie ma w domu i mało interesuje się swoją rodziną i jak widać ma rację. Za to Michał twierdzi to samo o niej. Cóż on chyba się myli. Szkoda mi jej było go przyszykowała niespodziankę a on nawet nie zauważył, wrócił późno i miał wszystko gdzieś :(
OdpowiedzUsuńZ tym złożonym problemem to chodzi mi o niedomówienia, rutynę, codzienność i oddalenie się od siebie...
UsuńKryzys małżeński to zawsze jest wina zaniedbania z obu stron. Dagmara i Michał zamiast obrzucać się wzajemnie pretensjami powinni znaleźć przyczynę najpierw w sobie. Niestety przyznać się do błędu jest niezwykle trudno!
OdpowiedzUsuńPrzyznać się do błędów jest strasznie trudno. Ale żeby ratować swoją rodzinę warto jest to zrobić. Na razie nie wiadomo co takiego się stało iż małżeństwo Winiarskich się sypie. Zamiast rzucać pretensjami wzajemnie powinni zobaczyć czy Oliwer na tym nie cierpi.
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNo nie no.......Nie potrafię sobie ich wyobrazić w takiej sytuacji, bo dla mnie oni są tacy idealni. No, ale przecież mnie uprzedzałaś, że tak będzie, a ja mimo wszystko wierzę, że to tak na chwilę i po jakimś czasie wszystko będzie jak w bajce......no bo musi prawda??
OdpowiedzUsuńO tym, że rozdział jest zajebisty i uwielbiam Twój styl pisania nie będę pisać, bo przecież wiesz ;D
Pozdrawiam ;D
W bajkę to ja nie wierze... Tu bajki długo nie będzie...
UsuńZaczyna się od problemów, jestem ciekawa jak to wszystko się rozwiąże i czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńProblemy nie znikną :P
UsuńStrasznie mnie to wszystko intryguje ;) Che więcej i więcej. Ciekawie się to czyta, bo faktycznie widać, że coś jest nie tak a jednak nie jest to takie w prost. Hmm.. Mam nadzieję, że to się wszystko jakoś z czasem poukłada.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Kinia16
Może się poukłada, może się rozpierdzieli... Zobaczymy w następnych ;P
UsuńZapowiada się naprawdę interesująco. Jestem strasznie zaintrygowana tym co sprawiło, że ich małżeństwo zaczęło się psuć. Mam nadzieję, że Oli na tym za bardzo nie ucierpi. Dzieci nigdy nie są niczemu winne a najbardziej im się obrywa, co mnie strasznie wkurza.
OdpowiedzUsuńCzekam jak to się dalej potoczy i pozdrawiam :)
Zapraszam też do siebie na pierwszy rozdział:
http://listenmystoryaboutlove.blogspot.com/
Ty chyba piszesz coś podobnego, więc możesz wiedzieć, jak to się pisze i że wiele inspiruje, żeby pisać, ale cieszę się, że ta tajemnica cię inspiruje :*
UsuńOch Misiek co jest ? Nie można się tak zachowywać. Dagmara się stara a ty co ? Do kurczaczka facet weź się w garść. Pokaż swojej rodzinie że ją kochasz !!!
OdpowiedzUsuńBoję się o Olika bo wiadomo że dzieci zawsze najbardziej cierpią, on nie może poczuć się nie kochany
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Oluś już w "pozornych" powiedział, że co by się nie działo, zawsze będzie kochał swoich rodziców ;)
UsuńOstatnio mam jakieś szczęście do trafiania na smutne opowiadania xd przyznam ci szczerze, że moja pierwsza reakcja była taka, że myślałam, że to mnie wcale nie wciągnie no bo co może być aż takiego w historii małżeńskiej, zwłaszcza, że ja jeszcze nie wiem co to znaczy być czyjąś żoną. Jednak jakiś wewnętrzny głosik zachęcił mnie żebym jednak spróbowała i zobaczyła jak to będzie. I wiesz co? Ze skruchą biję się w pierś. TO JEST wciągające. I to na maksa. Wykonujesz kawał dobrej roboty. Oby tak dalej ;) Mam taką jakąś słabość do Miśka ostatnimi czasy, więc może to i jest żałosne, ale ja bym mu wszystko wybaczyła, dlatego szacun dla Dagi, że nie przyjmuje wszystkiego potulnie. Niech siła jej nie opuszcza ;)
OdpowiedzUsuńChociaż dodałam się w zakładce o informowanych, to będę spała spokojniej, jeśli tutaj też cię poproszę o informowanie ;D
Pozdrawiam ;*
A jeśli znajdziesz trochę czasu to zapraszam do siebie, choć nie wiem czy utrafię w twoje klimaty ;)
http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com/
Ja za to ostatnio strasznie lubię pisać takie smutne i przygnębiające epizody (jednak życie dużo oddaje przy pisaniu) :(
UsuńStrasznie cieszę się z tego, że tak pozytywnie cię zaskoczyłam ;)
No i twój blog, jak najbardziej jest w moim "typie" ;)
Pozdrawiam ;)
Fajnie czytać coś co jest zupełną fikcją, i wiesz, że w rzeczywistości Ci ludzie się kochają. Ba, zostaną ponownie rodzicami :D
OdpowiedzUsuńTego już mi nie pokazywałaś :P Ale podoba mi się ich kłótnia! Ich niedomówienia. Nie wiem dlaczego Michał jest tak oziębły? Nie sądzę aby w grę wchodziła inna kobieta? Czekam na dalsze losy.
Pozdrawiam :)
Przyznam się, że na początku, to chciałam, żeby urodziło im się dziecko w mojej historii, ale to później miało być :P
UsuńRatuje mnie jednak to,że piszę tą historię, jakby z 2012, więc wtedy mieli tylko Olka. A czy dziecko się u mnie też urodzi? Nie wiem... ;)
Co się stało z tym Michałem?! Czy on nie widzi jak ona się stara? Misia no to zrobiłaś teraz... :( Znalazłam czas na przeczytanie , tak jak obiecałam :* Czekam na następny :* Wiesz, że masz mnie o wszystkim informować / Kari :*:*
OdpowiedzUsuńWiedziałaś jakie mam plany odnośnie tej historii, więc mi tu nie Misiuj :P
UsuńNo cóż, z tym szczęściem Winiarskich to w rzeczywistości jest bardzo good. Aby zepsuć słoneczką aurę soboty, dowiedziałam się że Dagmara jest w ciąży. Miłego weekendu.... sobie i Tobie :'(
OdpowiedzUsuńW związku z powyższym, kocham popsute małżeństwo Winiarskich i cholernie chcę, żeby się nie naprawiło AMEN!
Pozdrawiam w żałobie... :*
To chyba obie kochamy, jak nie wszystko jest takie kolorowe :P
UsuńCzy się ułoży? Większość tego chce, ale jak napiszę, to już zależy ode mnie i mojej głowy ;)
o jak fajnie :3 ciekawa jestem czy pani Winiarska nie wytrzyma i będzie się bawić w rozwód?
OdpowiedzUsuńJak fajnie czytać znów Twoje bazgroły :* *