piątek, 7 lutego 2014

Pozorność osiemnasta.

Dagmara.


Nie potrafisz patrzeć w jego smutne oczy. Nie potrafisz przemóc się, podejść do niego, przytulić się i już o nic nie pytać, o niczym nie rozmawiać. Nie potrafisz w tej chwili nawet normalnie myśleć. Nie potrafisz poskładać myśli, a co dopiero być twardą i opanowaną kobietą, która musi stawić czoła wszystkiemu złu, które na nią spada i pokazać, że nic jej nie zniszczy. Ciebie właśnie już od prawie czterech miesięcy wyniszcza jedna osoba, która powoli powoduje, że tracisz siły na wszystko. Ale nie pozwolisz, by wyniszczyła cię do końca, by zniszczyła wszystko, co tworzyłaś razem z Michałem przez te przeszło dziesięć lat, by zabrała ci radość życia.

Siedzisz przed drzwiami sali operacyjnej, gdzie Olek jest operowany już od przeszło dwóch godzin. Nie chciałaś go zostawić samego, jednak dalej wejść nie mogłaś, lekarze ci na to nie pozwolili. Krzyczałaś, płakałaś, błagałaś, a nawet biłaś pięściami po klatce piersiowej lekarza. Nie mogłaś patrzeć na to, jak Oliwier znika za drzwiami na szpitalnym łóżku, a jego rączki bezwładnie zwisają z materaca. Gdybyś tylko mogła wrócić do chwili sprzed kilku godzin, nie puściłabyś jego dłoni i nie pozwoliła biec samemu. Wolałabyś sama zginąć pod kołami pojazdu niż teraz czekać i myśleć nad tym, co by było, gdyby. Przecież ta mała istotka niczemu nie jest winna, nic złego w swoim krótkim życiu nie zrobiła, więc dlaczego, do cholery, musi tak cierpieć?!

- Przepraszam... - słyszysz jego głos za plecami. Stoi za tobą, lecz boi się choćby dotknąć się opuszkiem palca. Boi się tego, jak zareagujesz. - Przepraszam, kochanie...
- Przepraszasz?! - nie wytrzymujesz i z animuszem obracasz się w jego stronę. - Za co ty, kurwa, przepraszasz?! Że zniszczyłeś nasze życie, że rozpierniczyłeś nasze małżeństwo, że przez ciebie nasz syn walczy teraz o życie?! - jesteś wściekła. Bijesz pięściami po jego klatce piersiowej. - A może chcesz mnie przeprosić za to, że się ze mną ożeniłeś, co?! Za to, że dałeś mi najwspanialsze chwile w życiu, że dałeś mi najwspanialszego syn, że sam byłeś najwspanialszym mężem... Że nadal kocham cię jak wariatka?! - nie panujesz nad swoimi słowami. - Za to mnie nie przepraszaj, bo to nie jest ani twoja, ani moja wina, Michał...

Czujesz, jak jego ramiona obejmują cię mocno i zaciskają się wokół ciebie. Czujesz, jak powoli twoje uderzenia tracą na sile, a po chwili całkowicie zaprzestajesz tego czynu. Czujesz jedynie, jak z twoich oczu płyną strużki łez, których nie starasz się nawet w jakikolwiek sposób powstrzymać, bo w końcu po co? Po co chcesz ukrywać łzy przed mężem? To nie jest w tej chwili potrzebne. Po co masz ukrywać swój ból, skoro on cierpi prawie tak samo i tego nie skrywa? Siadacie razem pod ścianą, nie puszczając się nawet na chwilę. Michał kołysze waszymi tułowiami w przód i w tył, byś się uspokoiła, ale tobie z pewnością wystarczy teraz tylko jego obecność i wsparcie. Chowasz twarz w zagłębienie jego szyi i zamykasz oczy.

Widzisz całą przeszłość. To taki moment, jakby wszystko przelatywało ci przed oczami. Jakbyś nagle miała okazję przeżyć wszystko jeszcze raz i zapamiętać dokładnie na wieki. Pierwsze spotkanie z Michałem. Pierwszy wspólny spacer. Pierwszy pocałunek. Pierwsza wspólna noc. Pierwsze wakacje spędzone razem. Pierwsze dni małżeństwa. Pierwsza noc spędzona już we trójkę, gdy między wami leżało małe zawiniątko, a wy patrzyliście sobie na wzajem prosto w oczy. Pierwsza kąpiel, słowo, kroki Oliwiera. To wszystko jest tym, czego nigdy za nic byś nikomu nie oddała. Te wspomnienia są równocześnie siłą, motywacją i wiarą, że jeszcze kiedyś może być dobrze, że może się ułożyć...

- Michał, my nie możemy go stracić, słyszysz... - łkasz cicho w jego klubową bluzę.
- Nie stracimy...

Nawet nie rejestrujesz chwili, gdy odpływasz i odcinasz się od całego zła na tym świecie, które cię ostatnio spotkało. Jesteś spokojna, rozluźniona, chyba nawet odrobinę szczęśliwa, że Michał jest przy tobie. Rzeczywistość brutalnie przywołuje cię jednak do realiów poprzez pobudkę. Słyszysz cichy szept męża, że pora wstawać, bo lekarz chce z wami porozmawiać. Od razu zrywasz się na równe nogi i rwiesz się do gabinetu, lecz Michał każe ci najpierw wypić kawę, którą ci przyniósł. Dopiero po dziesięciu minutach zmierzacie w kierunku pokoju lekarskiego. Ścienny zegar na korytarzu wskazuje czwartą nad ranem. Pukacie i wchodzicie do środka.

- Panie doktorze, co z naszym dzieckiem? - pytasz od progu.
- Proszę usiądźcie państwo i wszystko powiem - spełniacie jego prośbę i czekacie, jak zajrzy w jakieś wyniki i zacznie mówić. - Obecnie chłopiec jest w śpiączce farmakologicznej. Nie chcieliśmy, żeby czuł ból i jeszcze bardziej cierpiał. Teraz potrzebuje regeneracji, a w ten sposób najszybciej dojdzie do siebie. Z obrażeń wynika, że kierowca jechał mniej niż 50km/h, więc państwa syn miał i tak wielkie szczęście - słyszysz, ale nie potrafisz w całej tej sytuacji znaleźć najmniejszego pozytywnego elementu. - Ma złamaną nogę z przemieszczeniem, rękę, dwa żebra, wstrząs mózgu, wiele zadrapań i siniaków, ale na szczęście szybko udało nam się opanować krwotok wewnętrzny - łapiesz dłoń Michała i czujesz, jak zaciska się z twoją nierozłącznie. - Obawiamy się również tego, że coś mogło stać się z kręgosłupem na odcinku szyjnym dziecka, więc założyliśmy mu kołnierz. W obecnej chwili jego stan jest krytyczny, ale stabilny. Państwa syn miał problemy z samodzielnym oddychaniem, ale teraz wszystko jest już w porządku, jednak wolimy dmuchać na zimne.
- Panie doktorze, ale on będzie w pełni sprawny, prawda? - pada pytanie z ust twojego męża.
- Nie chcę mówić, że państwa dziecko opuści szpital już za tydzień, bo to nie jest możliwe... Wszystko zależy od najbliższych kilku dni. Będziemy wszystko monitorować.
- Czy możemy go zobaczyć? - pytasz szybko.
- Niestety teraz nie jest to możliwe, przykro mi, ale nie mogę się na to zgodzić. Najlepiej będzie, jeśli pojadą państwo do domu i odpoczną, żeby w następnych dniach być w pełni sił.
- Dziękujemy panie doktorze - Michał chwyta cię za rękę i wyprowadza z gabinetu.


Niby jesteś silna, Dagmaro, ale tak na prawdę wszystko cię wyniszcza...




Michał.




Czujesz, jakby wszytko się kończyło, jakby każdy element twojego życia chciał ulec zniszczeniu, gdyż każdy następny dzień jest gorszy. Nie możesz pojąć, jak człowiek może wyrządzić tak ogromny ból i cierpienie drugiemu bezbronnemu człowiekowi, a już na pewno nie mieści ci się w głowie to, że kobieta, która świadomie i celowo zadała ten ból twojemu dziecku i całej twojej rodzinie jeszcze kilka miesięcy temu była twoją przyjaciółką. Gdybyś tylko mógł cokolwiek zrobić, żeby nigdy jej nie poznać i nie pozwolić, żeby całe twoje życie się rozpadło, zrobiłbyś to za wszelką cenę nawet, jeśli miałbyś sam cierpieć, czy stracić własne życie. Bo dalsze życie ze świadomością, że ta kobieta stała ci się tak bliska, nie miało by za gorsz sensu. Dalsze życie bez synka i żony byłoby koszmarem. Każda myśl krążyłaby wokół tego tematu, a ty przecież chcesz tylko znów żyć w miarę normalnie. Czy to musi aż tak wiele kosztować?

Starasz się mimo wszystko nie płakać przy Dagmarze. Starasz się pokazać jej, że może na tobie polegać, że jesteś dla niej oparcie, ale tobie też by się ktoś taki przydał. Ktoś, kto ciebie podniesie na duchu i pokaże, że wszystko jest jeszcze do uratowania. Na razie ze wszystkim musisz radzić sobie sam. Musisz dać radę i wiesz, że dasz, bo nie możesz się poddać, nie możesz pokazać, że boisz się o syna jeszcze bardziej niż Daga. Nie możesz pokazać nikomu, że najchętniej wyszedłbyś ze szpitala, odnalazł Agatę i zabiłbyś ją gołymi rękoma. Z taką samą premedytacją, z jaką ona potrąciła twojego syna. Miałbyś wyrzuty sumienia? Nie. Ty zrobiłbyś to bez niczego. Zadałbyś jej jeden cios, żeby cierpiała. Żeby czuła taki sam ból, jaki twoja rodzina znosi już od kilku miesięcy za jej sprawą. Nie powstrzymałbyś się.

- Michał, ja nie dam rady... Nie mogę patrzeć, jak nasze dziecko cierpi przez kobietę, która niszczy wszystko, co ma jakikolwiek związek z Tobą. Nie mogę... - przytulasz ją z całych sił, a za jej plecami widzisz sylwetki dwóch policjantów.
- Możemy z państwem porozmawiać?
- Tak oczywiście.

Siedząc na szpitalnym korytarzu oboje po kolei opowiadacie, co się stało szczegół po szczególe. Widzisz, jak Dagmara w pewnym momencie nie wytrzymuje i wtula się w ciebie tak mocno, że aż kraje ci się serce, bo wiesz, jak strasznie cierpi. To ona przez dziewięć miesięcy nosiła waszego synka pod sercem; to ona pierwsza poczuła, jak kopie, sprawiając jej ból; to ona cierpiała, gdy w jednym ze szpitali rodził się wasz Oliwier; to ona pierwsza popatrzyła w jego niebieskie oczy; to ona zawsze zrobiłaby dla niego wszystko. Pewnie nawet sama wpadłaby pod ten samochód, odpychając go i chroniąc. To ona jest jego matką, a ty jako ojciec nigdy nie pojmiesz tego, jak mocno go kocha. Policjanci odchodzą, a wy powoli zbieracie się, by zrobić to, co radził lekarz, by jechać do domu.

- Michał, proszę, pozwól mi choć na chwilę o tym wszystkim zapomnieć... - słyszysz jej płaczliwy głos.
- Co mam zrobić?
- Kochaj się ze mną... Nie uprawiaj seksu, nie zwyczajnie się zaspakajaj, ale kochaj się ze mną... Tak, jakby to był nasz pierwszy raz, jakby od tego miało zależeć wszystko... Całe nasze życie... Proszę cię, kochanie, pozwól mi na chwilę zapomnieć... 

Każde jej słowo powoduje łzy. Jej jak i twoje. Każdy wyraz powoduje ukucie w sercu. W tym jej matczynym i kobiecym oraz twoim ojcowskim i męskim. Każde zdanie przybliża was do ciebie. Jej usta do twoich, twoje usta do niej. Cała wypowiedź powoduje, że scalacie się. Łączycie swoje dłonie, usta, czoła, serca, klatki piersiowe, całe ciała. Jesteście jednością. Dwójką ludzi, którzy nie pozwolą, by ich życie jeszcze bardziej wymknęło się spod kontroli. Parą, która za wszelką cenę już razem zawalczy o siebie i wszystko odbuduje. Jedną jednostką w dwóch, stworzonych tylko dla siebie, ciałach. Dwoje ludzi połączonych świętym i nierozrywalnym węzłem małżeńskim, który o mały włos by się przetarł, jednak potrafili go zszyć i będą dalej trwać razem. Dwoje ludzi, którzy w tym momencie nie widzą poza sobą świata. Którzy na ten jeden moment zapomnieli o kłopotach, rozterkach, bólu.

Patrzysz w jej oczy i widzisz łzy oraz rozpalone ogniki. Patrzysz na jej rozchylone usta i widzisz świadomą przyjemności kobietę. Patrzysz na jej ciało i widzisz swój ideał. Swoją Dagę, którą kochasz. Jeszcze nigdy nic nie doprowadziło cię do łez tak mocno, że płaczesz i nie potrafisz przestać, bo Ona robi to samo. Oboje cierpicie, ale oboje jesteście również dla siebie podporą. Teraz już wiesz, o czym mówiła. To jest jak scalenie, jak połączenie nie tylko cielesne, ale takie duchowe, stworzone jedynie dla nielicznych. Dla ludzi, którzy są dla siebie wszystkim. Jednocześnie całym światem jak i przestworzami. Dobrem i złem. Aniołem i diabłem. Cierpieniem i radością. Miłością i nienawiścią. Ale są i nic ich nie rozdzieli.

Bo to właśnie jest prawdziwa miłość, Michale... A ty dopiero teraz potrafisz ją dostrzec...




~*~*~


Tak tylko mówię, że to jeden z ostatnich rozdziałów.
Nie chcę już dziś wszystkiego podsumowywać, bo teraz nie na to czas, ale chcę Wam jedynie powiedzieć, że przez tę historię wylałam najwięcej łez, pracując nad jej tworzeniem. 
Na razie jeszcze nie żegnam się z Michałem, Dagą i Olkiem, bo w zasadzie została mi najważniejsza rzecz do napisania, czyli epilog, ale za to zabiorę się na sam koniec...
Dziękuję Wam, że jesteście i chcecie dotrwać razem ze mną do końca tej historii :*

Zapraszam:

Miłego weekendu :*
Ps. Podobała Wam się ceremonia otwarcie zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi? ;-)

17 komentarzy:

  1. Dopiero teraz, ale czy nie jest za późno? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. BLAGAM CIE NIE ZABIJAJ OLIWERA A TE SUKE NAJLEPIEJ ZABIJ W MECZARNIACH

    OdpowiedzUsuń
  3. Michał dopiero teraz zrozumiał.. Nie dało się wcześniej.. Łezki się kręcą w oczach..
    Pozdrawiam ;*
    Kinia16

    OdpowiedzUsuń
  4. Długo musiało to potrwać aby Misiek zrozumiał :) Lepiej późno niż wcale :) Musiała stać się tragedia aby wszystko dobrze, że potoczyło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oliwier ma żyć, nie zabijaj go.
    Oni muszą być szczęśliwi w trójkę...

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Doskonale wiem jak to jest czekać pod drzwiami sali operacyjnej i nie wiedzieć co będzie dalej. Szczerze nie życzę tego nawet największemu wrogowi. Moze to absurdalne ale ta tragedia zbliżyła ich znów do siebie. Seks z rozpaczy też jest jakimś lekarstwem na to by choć na chwilę zapomnieć i by czuć że ma się obok siebie osobę dla której zrobiło by się wszystko i która zrobiła by to samo dla nas.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wierzę w zapomnienie zdrady ale w wypadku tego opowiadania chcę żeby Daga i Michał byli razem. Michał zbłądził ale mam pewność, że nigdy więcej nie popełni błędu mogącego wpłynąć na ich wspólne życie małżeńskie. Szkoda, że dopiero ta ogromna tragedia doprowadziła go chwili gdy nie wyobraża sobie życia bez żony i syna. Dostał ogromną karę ale szkoda, że przy okazji za jego błędy płaci także Dagmara i Oli!

    OdpowiedzUsuń
  8. Niech ona zgnije w piekle za to co zrobiła Olkowi

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurdę mam tyle niecenzuralnych słów w głowie na tą 'szmaciarę' co Olkowi krzywdę zrobiła.
    Dobrze się dzieje między WInim a Dagą, cieszy mnie to.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz czytałam ostatnio Pozornych od początku, od prologu. Nie wiem czy pamiętasz, ale pod którymś tam rozdziałem napisałaś takie słowa : nawet Dagmara nie spodziewa się ( nie przewidzi) najgorszego. I powiedz mi czy to jest już to najgorsze ?

    Michał wreszcie zrozumiał co to jest naprawdę miłość.
    Miłość to nie pluszowy miś
    Ani kwiaty to też nie diabeł rogaty
    Ani Miłość gdy jeden płacze a drugi po nim skacze
    Miłość to żaden film w żadnym kinie
    Ani róże ani całusy małe duże
    Ale miłość kiedy jedno spada w dół drugie ciągnie je ku górze

    To mi jakoś właśnie tu pasuje, bo wielu ludzi myśli, że głupie kwiaty załatwią sprawę. Nie wystarczy raz na jakiś czas pójść do kina. Miłość to nie jest nic fizycznego. To jest coś strasznego i cudownego zarazem. To wybuchowa mieszanka uczuć. Najważniejsze to pojąć jej wielkość. Winiar chyba wreszcie zrozumiał. To dobrze. Teraz już się nie podda. Teraz musi walczyć. Winiarscy może i przegrali bitwę ale wojnę wygrają. Oni mają kogoś kto będzie "ciągnął ich ku górze"... mają siebie !!!

    Agata jest chora psychicznie. Jak można skrzywdzić niewinne dziecko. Mam nadzieję że jak najszybciej zniknie ona z ich życia. Olik wyzdrowieje w końcu to silny chłop. Po tatusiu. Nie wyobrażam sobie że może być inaczej.
    A może rodzice tej nocy spłodzili mu braciszka. Jakby się wybudził to by miał niespodziankę.
    Buziaki :*
    Winiarowa♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Tobie to powinnam Blogerski pomnik postawić :D
      Ten kawałek piosenki happysadu właśnie jest idealny. Szkoda, że sama na to nie wpadłam, ale może to i lepiej.
      Uwielbiam czytać to, jak ty interpretujesz każde moje zdanie. I nawet nie wiesz, jak mi się ciepło na serduchu zrobiło, jak przeczytałam, że wróciłaś do początków pozorów, ja ostatnio też wszystko jeszcze raz przeczytałam.
      Czy to już jest najgorsze?
      Nie wiem.
      Wiem, że to nie koniec bólu, jaki sprawia im od kilku miesięcy Agata.
      Buźki :*

      Usuń
    2. Miło mi że Ci miło :D
      Lubie wracać do początków genialnych historii a Pozory są z pewnością wyjątkowe.
      Bez przesady jaki pomnik !? To my Tobie w wyrazach wdzięczności, że zechciałaś opublikować to cudne opowiadanie, powinnyśmy przyznać jakąś specjalną nagrodę :D
      Myślę, że reszta dziewczyn się ze mną zgodzi !!!!!!!!! :*

      Usuń
  11. Dobrze, że Michał w końcu zrozumiał i mam nadzieję, że nie za późno. Mam nadzieję, że Olek z tego wyjdzie cały i zdrowy, a ta Agata co najmniej trafi za kratki na całe życie (chociaż ja, gdybym mogła, zabiłabym ją gołymi rękoma, bez krzty wyrzutów sumienia).
    Pozdrawiam A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nadzieję, że Oliwier mimo wszystko będzie zdrowy. Dagmara z Michałem musiała przeżyć taką tragedię, by zawalczyć o siebie? Choć ja i tak ja podziwiam, bo osobiście nie wiem czy potrafiłabym być w takich relacjach z mężem po zdradzie, po tym jak kochanka o mal nie zabiłaby mojego dziecka.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie ma nic gorszego niż czekanie od drzwiami sali operacyjnej na to czy lekarze dadzą radę uratować kogoś bliskiego naszemu sercu. Nie dziwie się Dagmarze, że najchętniej weszłaby ze swoim synem na sale operacyjną byle by tylko być obok niego.
    Wiedziałam, że ta tragedia ich do siebie zbliży, ale jakoś seks dla zapomnienia na chwilę o tym wielkim bólu nie wydaje mi się do końca dobrym pomysłem. Może dlatego, że nie umiałabym wybaczyć zdrady...

    OdpowiedzUsuń
  14. Siedzę i płacze. Jak Agata mogła zrobić coś takie niczemu winnemu dziecku?! Paychopatka pieprzona -.- mam nadzieję że mały z tego wyjdzie..

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytam, czytam i ciągle jest mi mało. Nadrabiałam zaległości bo już jakiś czas mnie tu nie było. I żałuję. Nie wierzę, że mogła się posunąć do takiego czynu i to jeszcze niewinnemu dziecku :( Biedny Olik ... Michał chyba w końcu zrozumiał i to mnie cieszy :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń