piątek, 14 lutego 2014

Pozorność dziewiętnasta.

Dagmara.


Nie ma nic gorszego niż zwykła ludzka niemoc. Chwila, w której nie jesteś w stanie zrobić niczego, co w najmniejszym stopniu przyniesie dobro. Moment, w którym pomożesz komuś i będzie ci tak przyjemnie ciepło na sercu. Najmniejsza jednostka czasu, w której na twarzy drugiej osoby zagości uśmiech za twoją sprawą. Sekunda, dzięki której poczujesz, że warto żyć i walczyć. Bo niemoc w życiu jest najgorsza. Nawet, jeśli trwa jedynie minutę. Bo ta minuta jest wiecznością. Najgorszym czasem w całym ziemskim egzystowaniu. Piekłem na ziemi. Chwilą, w której możesz jedynie siedzieć bezczynnie i czekać na to, co się stanie. Czy będzie dobrze, czy koszmarnie...



W twoim życiu koszmar trwa już od czterech miesięcy, ale dopiero teraz poczułaś, że możesz cierpieć jeszcze bardziej. Bo dla ciebie cierpieniem jest widok własnego dziecka. Dziecka posiniaczonego, zagipsowanego, bezwładnie leżącego na szpitalnym łóżku. Twój mały Oliwier. Mały człowiek, który cierpi, a ty nie możesz mu uśmierzyć tego bólu, bo zwyczajnie nie masz takich mocy. Czarodziejskiej różdżki, za której sprawą odegnałabyś od syna całe zło, cierpienie, ból. Która sprawiłaby, że mogłabyś cofnąć się do grudnia i spowodować, że nic by się nie wydarzyło. Ale wiesz, że nigdy to się nie stanie. Będziesz pamiętać o bliznach na sercu, o rysie na twojej miłości do Michała, o widoku zakrwawionego syna. Nie zapomnisz. Możesz jedynie skryć te złe wspomnienia głęboko w sercu i wybaczyć. A teraz musisz patrzeć na swoje dziecko. Możesz modlić się o Nie. Możesz trzymać Je za rękę i szeptać, że wszystko będzie dobrze.



Od wypadku minął tydzień, a Agata nadal przebywa na wolności, nadal spokojnie spaceruje po ulicach Bełchatowa, nadal może wyrządzić wam jeszcze większą krzywdę, a policja nie może jej znaleźć. Boisz się. Boisz się, że wejdzie jakoś do szpitala i zrobi coś Oliwierowi; boisz się, że znów stanie na drodze Michałowi i to jego skrzywdzi; ale najmniej boisz się tego, że cokolwiek zrobi tobie. Do tego nie dopuścisz. Nie pozwolisz, żeby Oli stracił matkę, Michał żonę. Nie pozwolisz, żeby dalej niszczyła wam życie. Nie pozwolisz, by nawet w najmniejszym stopniu poczuła się usatysfakcjonowana. Nie pozwolisz, by dalej mogła bezkarnie krzywdzić wszystkich wokół. 



- Mamo... - słyszysz cichy, niewyraźny szept dziecka. - Mamo... - zaczynasz płakać. Ze szczęścia, z bólu, z radości i bezsilności, że musisz patrzeć, jak jego twarz wykrzywia się.

- Ciii... - siadasz na skraju jego łóżka, głaszczesz po włoskach, całujesz w czoło. - Nic nie mów, Skarbie... Wszystko będzie dobrze...
- Kocham cię mamo...


Nie tamujesz łez. Nie potrafisz. Płaczesz tak samo, jak Oliwier. Siedzisz u Niego od samego rana, bo to właśnie dziś lekarze zaplanowali jego wybudzenie i tak właśnie się stało. Twoje dziecko otworzyło oczy, wypowiedziało najpiękniejsze słowa na świecie. Oliwier powiedział, że cię kocha. Tak zwyczajnie. Tak, jakby obudził się rano, zobaczył cię odsłaniającą okna w jego pokoiku i powiedział to tak, jak zwykle. Ale to co działo się w twoim sercu zwykłe nie było. Dla każdej matki te słowa są najpiękniejsze, ale dla takiej, która prawie straciła dziecko, są nie do opisania. Nawet nie starasz się w tej sytuacji o czymkolwiek myśleć. Starasz się jedynie tulić go do siebie i szeptać to, jak bardzo go kochasz. Teraz wiesz już, że bez Niego obok byś nie przeżyła. To ten mały brzdąc daje ci codziennie rano siłę, by żyć. To on uśmiechem wprawia cię w dobry nastrój. To on nieświadomie uratował małżeństwo swoich rodziców. Uratował Ciebie i Michała. Połączył na nowo.



- Tak, słucham? - odbierasz telefon, wychodząc z sali synka.

- Jestem na waszym osiedlu, czekam od teraz godzinę, masz przyjechać. Jeśli nie, zniszczę was jeszcze bardziej... - słyszysz charakterystyczne pikanie. Wiesz kto to. Wiesz, że musisz jechać. Co z tego, że się boisz. Musisz.
- Oli, ja muszę jechać na chwilę do domu, wrócę za godzinę, a za chwilę tata do ciebie przyjdzie, bo mu się trening skończy. Pobędziesz chwilę sam? - pytasz syna ze łzami w oczach. 
- Mamo, ale wróć do mnie...
- Wrócę na pewno skarbie... - przytulasz go mocno i całujesz w czoło. - Jakby tata przyszedł, to przekaż mu to - podajesz mu zmiętą kartkę papieru i za wszelką cenę nie pozwalasz, by przeczytał, co tam pisze. Patrzysz ostatni raz na jego nikłą sylwetkę oraz słaby uśmiech i wychodzisz.


Teraz twoja kolej. Musisz walczyć, Dagmaro... Chcesz zadać jej cierpienie, tylko czy ci się uda?




Michał.



Kolejny w tym tygodniu trening, na którym jesteś jedynie ciałem, dobiegł końca. Wreszcie możesz iść do szatni, wziąć prysznic, spakować się, wyjść z hali, wsiąść w samochód i pojechać do szpitala, do synka. To dziś się wybudził, ale ciebie przy tym być nie mogło. Trener dał ci dużo luzu, ale na treningach być musisz. Szybko przechodzisz przez cały po treningowy rytuał i wychodzisz z budynku, wzrokiem szukając samochodu na oświetlonym lampami parkingu. Odnajdujesz go, torbę wrzucasz do bagażnika i wsiadasz za kierownicę. Odpalasz silnik i ruszasz w tak dobrze znanym ostatnimi czasy kierunku do szpitala, gdzie są dwie najważniejsze dla ciebie osoby. 



Po chwili wchodzisz już do wielkiego budynku, udajesz się na odpowiednie piętro oraz oddział szpitalny. Dostajesz specjalny fartuch, zakładasz go i z uśmiechem na twarzy zmierzasz do sali syna. Uchylasz drzwi i widzisz Go leżącego na szpitalnym łóżku. Podchodzisz bliżej. Tak słodko śpi. Tak, jakby w ogóle nie był w szpitalu, jakby to wszystko nigdy się nie stało, jakby nie miał na swoim ciele tyle zadrapań w siniaków. Wygląda tak, jak każdego zwykłego dnia, gdy budziłeś go rano. Dotykasz delikatnie jego czoła. Przybliżasz swoją twarz i zwyczajnie całujesz Go tak, jak zwykłeś to robić każdego wieczora, po przeczytanej Mu bajce. Jego oczy powoli się otwierają, na twarzy pojawia się uśmiech, a twoje oczy robią się śliskie.



- Wreszcie jesteś, tato... - szepcze cicho, ściskając swoją drobną łapką twoją dużą, męską dłoń.

- Tak bardzo cię kocham, synku...
- Ja ciebie też, tato... - zamyka jeszcze na chwilę oczy, a ty siadasz na krzesełku przy jego łóżku i nawet na moment nie puszczasz jego dłoni. Dopiero po chwili otwiera jeszcze raz oczy i zaczyna z tobą rozmawiać. - Mama zostawiła dla ciebie kartkę. Jest tu na szafce - pokazuje ci kawałek papieru.
- A wiesz, co tam jest?
- Nie, bo zabroniła mi czytać... - rozkładasz kartkę i wędrujesz wzrokiem po kolejno pisanych słowach.

"
Michał!

Agata się do mnie odezwała. Jestem teraz z nią u nas w mieszkaniu.
Skończę to wszystko... Ona już niczego złego nam nie zrobi.
Nie pozwolę jej na to.
Dbaj o Oliwiera, o siebie...
Po prostu żyjcie obaj dla mnie...
Kocham cię,
Dagmara.

"
Czytasz wszystko drugi raz i dopiero teraz łączysz wszystko w całość. Nie potrafisz dopuścić do siebie myśli, że Daga może zrobić coś, czego będzie żałować przez całe życie. Nie myślisz o tym. Żegnasz się z Olim, wybiegasz z sali, pośpiesznie dzwonisz na policję i o wszystkim mówisz. Pędzisz przez zaśnieżone ulice Bełchatowa, aby jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu i powstrzymać to, co może się stać. Nie możesz pozwolić na to, żeby stracić Dagmarę. Parkujesz samochód gdzie popadnie, nie zwracając nawet uwagi na to, czy włączyłeś w nim alarm. Interesuje cię jedynie to, żeby jak najszybciej dotrzeć do mieszkania i zabrać stamtąd żonę.

Pędzisz do klatki schodowej, szamoczesz się z drzwiami wejściowymi, nie mogąc ich otworzyć. Dopiero po kilku sekundach ci się to udaje. Wbiegasz po schodach tak szybko, na ile sił pozostało ci w nogach. Winda w tym momencie byłaby zdecydowanie wolniejsza, bo wszystko będzie wolniejsze od mężczyzny, który musi uratować swoją żonę, którą kocha nad życie, a ty niewątpliwie tak właśnie kochasz Dagmarę. Nic w tym momencie nie jest w stanie cię powstrzymać. Nic nie sprawi, że staniesz w miejscu i przestaniesz biec, czy chociażby zwolnisz. Nie pozwolisz, by Agata jeszcze bardziej zniszczyła ci życie.

- Dlaczego nam to robisz? - słyszysz cichy, płaczliwy głos kobiety twojego życia, przekraczając bezszelestnie próg mieszkania. - Dlaczego nas niszczysz? - płacze. Tego jesteś pewien.
- A dlaczego mam tego nie robić? Bo co, bo jesteście idealną rodziną? Jak widać wystarczyło tylko zakręcić się koło Michała, a już wszystko zaczęło się psuć... Wystarczyło z nim pogadać, dać się zwierzyć, a już mi zaufał. A potem pomysł z Warszawą był jego. Wiesz, co chciał zrobić? Zarezerwować wam hotel na walentynki, stolik w restauracji. Potem ulał się w trupa i było po sprawie... A może nie powinnam była tego zaczynać, bo macie to ohydne dziecko, co? Teraz nie udało mi się go pozbyć, ale możesz pewna, że już niedługo razem spotkacie się w przestworzach... A może miałam tego nie robić, bo byłaś i nadal jesteś jeszcze ty? Zabrałaś mi go. To ja miałam poznać go wtedy na turnieju, a nie ty. To ja miałam mu się spodobać. Zabrałaś mi idealne życie, więc teraz ja ci je odbiorę... A Michał? Za parę miesięcy już o was zapomni, a ja nie dam za wygraną. Nie odepchnie mnie od siebie, skoro urodzę jego dziecko... Już was zniszczyłam... 
- Ale ty nie jesteś w ciąży! - słyszysz krzyk żony, a potem wymierzany jej cios, po którym pada na podłogę. Widzisz wszystko. Wychylasz się zza ściany.  Dagmara jest związana, a Agata ma broń. 
- Jeszcze nie jestem... Twój mężulek dowie się jednak o tym, że poroniłam... A wtedy, kiedy was już nie będzie, wreszcie zajmie się jedynie mną. Zrobimy sobie dziecko, weźmiemy ślub i będziemy żyli długo i szczęśliwie...
- Zapomnij! - wkraczasz do akcji, na co Agata reaguje momentalnym doskoczeniem do twojej żony i przystawieniem jej pistoletu do skroni. - Zostaw ją!
- Ani waż się zbliżyć, bo ją zabiję, a potem siebie! - odkrzykuje. - Odsuń się od drzwi... Słyszysz?! - przez okno widzisz charakterystyczne światła radiowozów. Musisz jeszcze chwilę ją przetrzymać. Musisz za wszelką cenę.


Jednak krótka chwila, a zależy od niej wszystko... Musisz być spokojny, Michale...




~*~*~

Witam się tu z wami po raz przedostatni...
Tak, za tydzień zaproszę Was na Epilog "Pozornych".

I wiecie co... 
Smutno mi się będzie z Wami żegnać, bo "Pozory" to był mój najbardziej osobisty blog i historia, którą napisałam.
Ale dobra nie żegnam się jeszcze, bo nie na to pora.
Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek, ale i jutrzejszego Dnia  Singla, który ja osobiście obchodzę ;-)
Został mi tylko do napisanie Epilog, na który mam już pomysł. Zdradzę, że będzie się bardzo odwoływał do zakładki z Pozornymi ;-)


Zapraszam na:
Pożądanie - Nowość!  /  Sobotnia noc.  /  Lights will guide you home.  /  Pytania?

Niech każdy następny dzień będzie lepszy od poprzedniego :*

14 komentarzy:

  1. Boże tak szybko bije mi serce.
    Tak wiele słonych łez spływa po policzkach.
    Boże, chce pisać tak jak Ty.
    Nie wiem co powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cos czuje ze moje serce nie wytrzyma oby wszystko się ulozylo

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiałaś zakończyć w takim momencie. Oby tylko udało się uratować życie Dadze a Agata niech poniesie karę za to co zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Agata wspieła się już na szczyt swojej psychozy ale mam nadzieję, że Michał zagada ją na tyle żeby nie zrobiłą Dagmarze krzywdy. Ta kobieta jest chora i musi szybko wylądować w kaftanie bezpieczeństwa na odpowiednim oddziale w pokoju bez klamek! Na całe życie!
    Dobrze, że Oli czuje się coraz lepiej i będzie dla rodziców w przyszłości wielkim oparciem w dążeniu do odbudowania rodzinnej więzi i pozlepiania tego co po ich miłości zostało

    OdpowiedzUsuń
  5. ja tu niedawno trafiłam, a Ty już epilog szykujesz.. Ech. jakbym tylko mogła, udusiłabym tą jędze własnymi rękami! Boże, co za człowiek?! żeby z zazdrości robić takie rzeczy?! no popie*dolona! nic tylko zapakować ją w kaftan bezpieczeństwa i w psychiatryku zamknąć!
    dobrze, że Oli się wybudził. mam tylko nadzieję, że nie będzie musiał więcej cierpieć przez głupotę tej psychicznej Agatki.. -.-
    czekam na kolejny, pozdrawiam Młoda ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Serce bije mi jak oszalałem a umysł krzyczy "Tylko nie to! Tylko nie to!". Dagmara nie może zginąć, nie po tym wszystkim co wycierpiała przez Agatę. Michał musi powstrzymać tę psychicznie chorą kobietę jeszcze przez chwilę, niewielką chwilę od której zależy życie jego ukochanej.
    Pozdrawiam A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ona nie może tego zrobić ! Daga nie może zginąć ! Michał musi ją w jakiś sposób powstrzymać, żeby się nie posunęła do tego najgorszego.
    Pozdrawiam, Zibimada :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Masakra... Jedno słowo, które wyraża wszystko...
    Agata jest psychicznie chora! Wykorzystała Michała, udawała ciążę, próbowała zabić Oliego, a teraz grozi, że zastrzeli Dagmarę...
    Mam nadzieję, że policja zdąży na czas i nikomu nie stanie się krzywda... Ona nie może ich zniszczyć!
    Tak bardzo chciałabym, żeby wszystko skończyło się szczęśliwie (no może nie dla Agaty).
    Szkoda, że za tydzień koniec :( Bardzo lubiłam czytać to opowiadanie...
    Świetnie piszesz ;)
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tylko nadzieję że wszystko się dobrze skończy. Więcej nie mówię bo Polacy mają 4 złote medale i jestem nadal w szoku

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku jak Daga opowiadala o Olim to mialam takie lzy w oczach ;) rozdzial jestswietny. Mam nadzieje ze Agata zgnije w wiezieniu. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zaczęłam czytam to aż wstrzymałam oddech.... miałam łzy w oczach.... Agata jest straszna!! Mam nadzieję, że trafi tam gdzie jej miejsce...
    Jestem po prostu w szoku... serce bije mi jak oszalałe...

    Boję się co się wydarzy w epilogu... ale czekam z niecierpliwością....


    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Cieszę się, że Oli czuje się lepiej, że się wybudził więc teraz powinno być tylko lepiej :)
    Agata przeraża mnie coraz bardziej. Posunęła się już do maksimum. Skrzywdzenie Oliwiera to mało. Ona chce zabić wszystkich i mieć Michała tylko dla siebie. Mam nadzieje, że Dagmarze ani Michałowi nic się nie stanie, a Agata trafi tam gdzie jest jej miejsce, bo zagraża społeczeństwu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ucieszyło mnie to ze Oli się wybudził i mam nadzieję ze już wszystko bedzie z nim dobrze. Zmartwiło mnie jednak to co zrobiła Dagmara, chciała dopaść Agatę ale nie w ten sposób w który zrobiła. Polska to nie USA gdzie każdy tak naprawdę może wymierzyć sprawiedliwość. Gdyby powiadomiła policje , zastawiła na nią zasadzkę ,a teraz aż sie boję że ten pistolet wypali i kula dosięgnie "tych dobrych" jak ja to czasami mówię" Ja nie chcę epilogu, będe na pewno płakać.

    OdpowiedzUsuń
  14. W sumie to nie wiem co napisać chyba? :O To, że mnie zaskoczyłaś, to mało oryginalne, wiem. Dziwi mnie dlaczego Agata jest ciągle na wolności? Polskie prawo... Mimo, że zawsze wyszukuję czegoś pozytywnego, tak obawiam się, co będzie dalej. Iskierką nadziei jest polepszający stan Oliwiera, ale tego co dzieje w mieszkaniu nie potrafię okiełznać. Boje się, że Dadze coś się stanie, a Michał będzie do końca swoich dni odczuwał piętno jednej nocy...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń