sobota, 22 lutego 2014

Pozorność dwudziesta. Ostatnia.


Kwiecień, 2013 rok.
Dzieło

"Kiedy mrok pada na Was
Nie wiecie, co zrobić
Nic do czego się przyznacie
Nie sprawi, że będę Was mniej kochać..."

- Mamo, wróć do nas...

Szepcze cicho we włosy najważniejszej dla siebie kobiety. Przytula się z całej siły do jej śpiącej sylwetki. Małe rączki zaciska na jej karku. Boi się. Tak strasznie boi się, że może ją stracić. Płacze. Jest przecież jedynie dzieckiem. Nie ma nadprzyrodzonych mocy czy czarodziejskiej różdżki, tak jak postacie z bajek, które ogląda. W jego młodej główce nie mieści się to; że od jutra musiałby budzić się codziennie do szkoły sam; że nikt nie odsłaniałby mu zasłon w małym pokoiku; że nie zjadłby już więcej ulubionych naleśników z powidłami w sobotni poranek na śniadanie serwowanych przez jego mamę; że nie zrobiłby już sobie z nią żadnego śmiesznego zdjęcia; że nie poszedłby jesienią na spacer do parku, żeby obsypać ją masą kolorowych liści; że już więcej by się do niej nie przytulił i nie powiedział, jak bardzo ją kocha. Bo kocha. Najmocniej na świecie

- Kocham Cię, Mamo... Mam nadzieję, że mnie słyszysz, bo muszę ci coś powiedzieć. Nie możesz się już nie obudzić, nie możesz zostawić mnie i taty... Ja jestem za mały, żeby ciebie stracić, a już na pewno nie przez ciocię Agatę... Tęsknię za tobą i tatą, ale jak byliście razem, jak tata mieszkał z nami... Nie musicie mi mówić, co się stało, ale musicie być szczęśliwi... A bez ciebie, Mamo, tata nie będzie szczęśliwy i uśmiechnięty... Obaj cię potrzebujemy... 

Przez całe te prawie pół roku do dnia dzisiejszego doskonale widział; jak jego rodzice kłócą się, bo wtedy chował się pod kołdrę na swoim łóżku; jak mama płacze po kątach, bo wtedy podchodził do niej i mocno przytulał; jak tata wybiegał z domu, by uspokoić się w samochodzie, bo ubierał się i szedł za nim, by posłuchać piosenek Dżemu, które mu się tak bardzo spodobały; jak babcia próbowała wytłumaczyć mu to, co dzieje się naprawdę, bo jako jedyna chciałaby z nim szczera; jak wszyscy wokół pytają się, czy to prawda, że jego rodziny już nie ma, bo wtedy najbardziej go to wszystko bolało. Nie, jego rodzina wciąż była. W lekko naruszonym stanie, ale nadal trwała. To on, mały sześcioletni chłopczyk był łącznikiem między swoimi rodzicami. To on mimo wszystkich ich błędów potrafił ich scalić. Bo w końcu jest ich Dziełem, a autorów dzieła nie da się rozdzielić. Zawsze będą przypisani do swojej "pracy".

- Tato, powiedz coś...
- Oli, proszę cię... Ja nic nie mogę...
- Możesz tato! Sam mi mówiłeś, że jeśli się kocha, to można wszystko...
- Synku... - przytula go do ciebie, zamykając w ojcowskich ramionach.

Jeszcze kilka dni temu, to on sam leżał na szpitalnym łóżku, przy którym codziennie po kilka godzin przesiadywała jego Mama. Pamięta, jak ściskała jego dłoń, tak jak teraz robi to on. W głowie nadal huczą mu jej słowa, gdy zakazywała mu dalej spać i prosiła, by otworzył oczy. Słyszał wszystko. Każde jej słowo, każdą prośbę, każde błaganie do Boga. Teraz on może jedynie to robić. Może swoim dziecięcym głosikiem mówić do niej, prosząc jednocześnie Pana Boga, by nie odbierał mu Mamy. Może ułożyć swoją główkę przy jej ramieniu i przytulać się do jej bezwładnego ciała. Może być tu i czekać, jak jego rodzicielka otworzy oczy; by móc powiedzieć jej, jak bardzo mocno ją kocha; by pocałować ją w policzek; by usłyszeć jej wspaniały głos. Mimo tak młodego wieku wie, że gdyby tylko mógł, zrobiłby to, co i Ona by zrobiła. Gdyby tylko mógł, sam oddał by jej swoje życie. Podarowałby jej dar, który ona dała mu kilka lat wcześniej.

-  Mamo! - niemal krzyknął, zwołując tym ojca i pielęgniarki. - Kocham Cię, Mamo...
- Ja ciebie mocniej, Synku... - obejmuje go delikatnie, całując w czoło.



On

"To będzie moje ostatnie wyznanie
"Kocham Cię" nigdy nie było błogosławieństwem
Wyszeptane, jak gdyby był to sekret
Wypowiedziane tylko po to, by przekląć tę, która je usłyszy
Tę o ciężkim sercu

Maj, 2013 rok.

Nie liczyła się dla ciebie symbolika słów, które wypowiadasz. Nie zwracasz uwagi na to, jak intonujesz swoje wypowiedzi. Przecież każde słowo znaczy zawsze to samo, prawda? Dla ciebie nie było różnicy w tym, jak mówisz, do kogo i co. Liczył się sam przekaz, bo zawsze miał znaczyć to, co chciałeś przekazać. Skąd miałeś wiedzieć, że każde twoje słowo interpretować można różnie, a to najważniejsze w życiu człowieka wyznanie nie zawsze było traktowane za prawdziwe. Przecież jesteś jedynie mężczyzną, nie wiesz, co może myśleć kobieta. A szczególnie nie wiesz, co myśli twoja żona, gdy mówisz, jak bardzo ją kochasz. Ty wiesz, co znaczą twoje słowa, ona teoretycznie również powinna wiedzieć, ale mimo wszystko zawsze była niepewna niektórych twoich wyznań. Teraz wiesz doskonale, że "kochać" można jedynie prosto z serca.

Po ostatnich wydarzeniach zrozumiałeś, że każde słowo znaczy coś więcej, niż ci się wydawało. Widząc, jak Dagmara pada bezwładnie na podłogę poczułeś się tak, jakby ktoś rozerwał cię na setki drobnych elementów, a tym kimś była Agata. Z perspektywy czasu zdajesz sobie sprawę, jak bardzo was wszystkich wyniszczała, by dotrzeć do celu. Zamykające się oczy Dagmary uświadomiły ci to, jak wiele mógłbyś w tamtej chwili stracić. Całe życie przekreślone zostałoby grubną, czerwoną linią; wszystkie wspomnienia zostałyby jedynie w pamięci; każda spędzona wspólnie chwila nigdy nie miałaby kontynuacji, nie zostałaby już nigdy powtórzona; u twojego boku już nigdy nie stanęłaby najpiękniejsza kobieta na świecie, która jest twoją żoną. Nie umiałbyś żyć dalej, gdyby Jej już obok nie było. Twoje życie przestałoby mieć sens.

-  Mamo wróć już do domu - Oliwier od wejścia do sali zagaduje Dagmarę, uśmiechając się.
- Wrócę Synku... Możliwe, że już dziś - widzisz jak dwie najważniejsze osoby w twoim życiu przytulają się do ciebie. - Michał... - głos żony nakazuje ci dołączyć do Niej i Malca. Kochasz ich najmocniej na świecie.

Po załatwieniu formalności, wypisaniu recepty i słownych uwag od lekarza na plecy zarzucasz torbę z rzeczami żony, chwytasz jej dłoń i razem z synkiem zabieracie ją do domu. Nie do mieszkania w centrum miasta, lecz do dużego, pięknego domu na obrzeżach. Na niedawne osiedle nie mógłbyś już spokojnie wracać, czy zostawiać tu swoją rodzinę samą. Prace wykończeniowe zostały przyspieszone i już od dziś zamieszkacie w wymarzonym domu. W miejscu, gdzie wszystkie złe wspomnienia ukryją się z tyłu waszych głów, gdzie zacznie liczyć się jedynie teraźniejszość. To ma być niespodzianka. Ani Dagmara ani Oliwier nie wiedzą, że zabierzesz ich do nowego domu, o którym myślą, że jest jeszcze w budowie. Na ich pytanie dotyczące celu podróży odpowiadasz jedynie, że na pewno będą zadowoleni. Po minie żony wiesz, że domyśla się, dokąd zmierzacie. Jej uśmiech jest najlepszym lekarstwem na całe zło.

- To nasz nowy dom - mówisz, otwierając drzwi. 
- Michał, ale jak ty to zrobiłeś?
- Chłopaki mi pomagali wszystko tu przewieść. Ale nie myśl o tym - chwytasz jej twarz w swoje dłonie. - Kocham Cię, Daguś... - opierasz swoje czoło o jej głowę.
- Michał, proszę...
- Daguś, ja coś zrozumiałem... Wiem, że każde moje słowo "kocham" znaczy dla ciebie zdecydowanie coś więcej... Zrozumiałem, jak wiele razy mówiłem to odruchowo, nie zastanawiając się nad tym. Teraz wiem jedynie, że tylko Tobie mogę to powiedzieć... Kocham Cię... Tak zwyczajnie, ale i magicznie... Ja...
- Zamknij się i wreszcie mnie pocałuj...



Ona

"Moja miłość ma betonowe stopy
Moja miłość jest żelazną kulą
Przykutą do Twych kostek
Nad wodospadem

Jestem taka ciężka, ciężka
Ciężka w Twoich ramionach
Jestem taka ciężka, ciężka
Ciężka w Twoich ramionach"

Grudzień, 2014 rok.

- Mamo, Weronika się chyba znów zesikała!
- Zawołaj tatę.
- Ale on choinkę ubiera.

Twoje uczucia to sfera, której do niedawna nie znałaś nawet ty sama. Do niedawna myślałaś, że wiesz doskonale, co to znaczy kochać i być kochaną. Wyobrażałaś sobie, że tak właśnie wygląda idealne życie. Twoje serce kłębiło w sobie masę uczuć, jednak nie umiałaś odpowiednio dopasować ich do danej osoby. Jednakże od każdego oczekiwałaś szczerości i prawdy w wyznaniach. Pamiętasz, jak wiele razy płakałaś, zamiast cieszyć się z tego, że usłyszałaś dwa najpiękniejsze słowa dla kobiety od swojego męża. Mimo że mówił, że kocha, w twojej głowie niekiedy rodziły się scenariusze, że jest inaczej. Twoja miłość nigdy tak naprawdę nie była w pełni odkryta. Nawet On nie potrafił uświadomić ci wielkości tego uczucia.

Dopiero moment, gdy upadłaś bezwładnie na podłogę, pokazał ci, co możesz stracić. W tamtej chwili przez twoją głowę przeleciało mnóstwo myśli. Jednak najważniejszą było to, że musisz przeżyć; że wypływająca krew z twojego organizmu nie może doprowadzić do twojej śmierci; że musisz walczyć dla RODZINY. Zrozumiałaś również to, jak dziwne są twoje uczucia do Michała. Uświadomiłaś sobie, że mimo co by nie zrobił, ty i tak nie potrafiłabyś przestać Go kochać. Twoje tak silne uczucie pała tylko i wyłącznie do jego osoby i tylko jemu jest przeznaczone. Wiesz, że z jednej strony jest to dla ciebie dar, ale z drugiej wielka, żelazna kula, którą zawsze już będziesz za sobą ciągnąć, bo miłość do niego nie wygaśnie. Nigdy. Nawet za tysiąc lat.

Każde wspomnienie związane jest ze wspólnym życiem. Z tymi najlepszymi chwilami, które dane było ci do tej pory przeżyć na tym świecie. Każde nowe doświadczenie przeżywaliście razem. Nastoletni związek i kryzysy hormonalne, pierwsza droga ku spełnieniu w miłości, pierwsze kroki w poważnym życiu, zaręczyny, życie na walizkach, ślub, narodziny dziecka, rutyna, aż wreszcie Wasze Pozory Małżeństwa. Całe twoje życie przeplecione jest wspominaniami. Bagażem, bez którego byłabyś teraz kimś innym, może gorszym, niż jesteś. Każda chwila zamknięta w twojej głowie jest strasznie ciężka, gdyż nie zawsze były to kolorowe i radosne momenty. To wszystko sprawia, że jesteś ciężka... w jego ramionach. Razem. Już na zawsze.

- Jest jeszcze taka malutka - słyszysz szept Michała. Wasza mała Kruszynka obejmuje swoją dłonią jego palec, pomrukuje cicho, smacznie śpiąc. - A Oli taki duży... - gładzi główkę waszego Synka. Oboje śpią między wami na wielkim łóżku w sypialni. Są waszymi Dziełami.
- Jutro pewnie nawet nie będą chciały do nas się uśmiechnąć, jak wszyscy się nimi będą chcieli zajmować - uśmiechasz się do męża.
- Przynajmniej odpoczniemy - puszcza ci oczko.
- W Wigilię? Chyba żartujesz - wystawiasz mu język.
- Dziękuję Ci, Daguś...
- Za co? - pytasz, wpatrując się w jego błękitne oczy.
- Za wszystko, Kochanie - całuje cię w czoło, gasi oświetlenie, zostawiając jedynie małą lampkę i pozwala, byś poczuła się, jak w raju. U jego boku. Z dziećmi. Razem...



***

Koniec...

***



Tak zwyczajnie chcę Wam wszystkim podziękować.
Każdej osobie, która była ze mną od samego początku i dotrwała do tego momentu. Tym, którzy dołączyli w trakcie opowiadania. Oraz tym całkowicie przypadkowym osobom. 

Teraz powiem o co tak naprawdę miało chodzić w tej historii.
Otóż założyłam sobie, żeby pokazać miłość, o którą trzeba walczyć, nawet jeśli miałoby się zacząć w tym krytycznym momencie to warto.  Chodziło również o to, aby pokazać, jak silne może być uczucie. W tym przypadku postać Dagmary jest właśnie kimś takim, kto nigdy nie przestanie kochać.

Ta historia to od początku było dla mnie wyzwanie. To tu, gdy pisałam rozdziały, zawsze miałam trudności, żeby odpowiednio przekazać emocje i to wszystko, co miałam w głowie. To opowiadanie zabrało ze mnie wiele negatywnych emocji, które cały czas gdzieś tam w środku się kumulowały. To było dla mnie takie bardzo osobiste przeżycie, które wiele mi dało.

Jak widzicie nawyrządzałam krzywdy w tej mojej literackiej rodzinie. Jednak mimo wszystko nie potrafiłam zrealizować pomysłu, który zrodził się w ostatniej chwili i skończyć tego tragicznie. Mam jeszcze widocznie serce. O piosence "Came Home" mogłabym mówić wam godzinami, jednak mam nadzieję, że zrozumiecie dlaczego akurat ona i co miała przekazać. 

Znów płakałam, ale to chyba już moja tradycja, co nie?

Mam do Was wszystkich taką jeszcze malutką prośbę. Wiem, że może większość z was zawiodła się na mnie, bo nie ma nie u was, ale ja nadrobię. Z racji tego, że to ostatni (chyba) wpis tutaj, to proszę Was wszystkie, które przeczytały choć jedno zdanie tej historii, żebyście zostawiły po sobie choć jedną emotikonę w komentarzu. Pewnie same wiecie, jakie to ważne dla autorki.

Tymczasem zapraszam Was na:

Więc...
Jeszcze raz dziękuję za obecność, proszę o jakiś znak oraz ostatni raz piszę...
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*

52 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Mam ten zaszczyt być pierwsza, ale należało mi się bo od ponad godziny koczowałam i w koło odświeżałam tą stronkę :P
      Booosz..... dziewczyno co ja mam Ci tu napisać. Że masz talent już pisałam !! Że to jest cudo też.
      Więc do rzeczy.
      Od zawsze wierzyłam że to się dobrze skończy. W mojej głowie jak wiesz powstawały miliony różnych teorii. Usilnie podświadomie próbowałam gdzieś tu wcisnąć winę Wlazłego. Najpierw myślałam że uwiedzie Dagę, potem gdy przestał być przychylny Winiarowi do mej pustej główki wpadł pomysł że Mariusz współpracuje z Agatą. Ok wiem że to było głupie do reszty, ale to tylko ja :P
      Wcześniej gdy dopiero poznawa(chyba)łyśmy ich małżeństwo miałam bardzo sprzeczne myśli z jednej strony Michał który co raz bardziej oddalał się od swojej żony. Ale jednak ją kochał. Tutaj pewnie niektóre dziewczyny mogą się ze mną nie zgodzić, ale teraz gdy poznałyśmy zakończenie, ja jestem pewna że on ją kochał. Może nie okazywał tego tak jak powinien, ale na swój posrany sposób ją kochał. Gdy pisałaś że będzie gorzej miałam przygotowane tysiąc scenariuszy. Część się sprawdziła część nie. Bo z drugiej strony mieliśmy Dagmarę. Przykładną żonę i matkę. Tutaj nie było wątpliwości że jest w 100% oddana mężowi. Jednak ja jak zawsze szukałam dziury w całym i zauważyłam że według mnie to była taka specyficzna miłość. Bo Daga niby go kochała i w ogóle, ale coś mi nie pasowało. Wszyscy jechali równo po Michale, ale Dagmara hmmm...... kurczaczek nie wiem jak to napisać nooooo. Była zbyt łatwa nie w tym sensie o którym teraz wszyscy myślą. Ona za malo od niego wymagała. Milość to poświecenie, a jej największym błędem było to że ona nie "kazała" mu nic dać wzamian. Gdyby była silniejsza gdyby umiała wygarnąć mu szczerze to może nie doszłoby do tego wszystkiego. Oooo Chodzi mi o to że Winiarski nie musiał się o nic starać. Wszystko dostawal za darmo tak jakby w pakiecie.
      Wiem że dużo osób może sie ze mną nie zgodzić ale trudno.\

      Olik. Co można napisać o tym chłopcu. Na początku wydawało mi się że to będzie taka nic nie znacząca rólka. Mają dziecko to maja i koniec. W wielu opowiadaniach jest tak że dzieci graja takie epizodyczne role. Są bo są. Sądziłam naprawdę dlugo że tu też tak bedzie. No niby pisałaś że Oliwier będzie ważny że będzie cierpieć, ale wiadomo że każde dziecko cierpi kiedy jego rodzice się rozstają. Ale nie. On był fundamentem gdy wszystko się rozpadło był on.
      Przyjmijmy teraz tak
      Agata jest huraganem
      Michał głową rodziny, główną podporą domu tą taką ścianą główna
      Dagmara wszystkimi bocznymi ściankami
      Oli fundamentem
      Gdy zaczął wiać wiatr główna ściana zaczęła się rozpadać wyniszczać. Wiatr wiał coraz mocniej i cała konstrukcja była coraz bardziej chwiejna. Nic nie było pewne. Główna ściana zaczęła poupadać boczne ścianki wiedziały że same nie utrzymają całego ciężaru dachu jakim była odpowiedzialność. Wiatr zamienił się w huragan a ściany runęły. Pozostały jedynie fundamenty. Wlaśnie dzięki nim ten dom powstał od nowa. Oliwier został bohaterem.
      To malżeństwo już teraz przetrwa wszystko nie będzie już takiej wichury która zniszczyłaby to co stworzyła ta trójka ludzi. Owszem tynk bedzie się sypał, ale to będzie za mało żeby ich zniszczyć. Nie ma szans.

      No więc tak na koniec chce Ci bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo podziękować i myślę że reszta dziewczyn się do mnie przyłączy. Wysyłam ci w podzięce wirtualne kwiaty i czekoladę a jak zostanę prezydentem to postawię ci pomnik.

      Pozorni to wyjątkowa historia. Historia jakich rocznie sa miliony. Historia dwójki kochających się ludzi którzy zbłądzili.
      Więc jeszcze raz gorąco dziękuje kochana. I błagam cię nigdy nie odchodź !!!!!!!!!!!!!
      Ps. Nie zapomnij wstawić kwiatów do wody :P
      Ps2. Jesteś moim miszczem
      całuję
      Winiarowa:*

      Usuń
    2. Droga Winiarowo,
      Z całego swojego serduszka dziękuję ci za to, że chciałaś tu ze mną być i zwyczajnie dawałaś mi pozytywną energię swoimi długimi wywodami na temat tego, co się tu wydarzy. Bardzo pomagały mi również nasze rozmowy na gg, choć były rzadkie. ;/
      Z tego miejsca chcę ci tu zakomunikować, że kwiaty trzymają się jeszcze dobrze, bo są w moim sercu, a za czekoladę dziękuję, bo staram się ograniczać ;-)
      Doskonale uchwyciłaś na swój specyficzny sposób, o co chodziło w tej historii. Podałaś przykład domu i huraganu. I masz racje, to Oli był tym łącznikiem, który nie pozwolił, żeby to się popsuło. To twoje porównanie wywołało uśmiech na mojej twarzy :*
      Z Dagmarą i jej nie wymaganiem też masz rację.
      Dziewczyno pokazałaś mi, że jeszcze warto jest pisać, bo mam dla kogo :D
      Dziękuję ci :*

      Usuń
  2. Jak dobrze, że wszystko się tak skończyło :) Daga nie zostawiła swojej rodziny walczyła bo miała dla kogo. Jednak im rodzina się powiększyła szkoda, że to już koniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za obecność :*
      Tu nie od Dagmary zależało, czy by zostawiła rodzinę. Tu ten z góry maczał swoje ręce ;-)

      Usuń
  3. Dziękuję. :)
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  4. Była od początku,dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och piękne to było.... dziękuję, tak zwyczajnie, po ludzku, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wielka miłość zwycięży wszystko, dziękuję, że swoją historią przypomniałaś mi o tym. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziękuję za obecność ;-)
      Jeśli miłość jest wielka i prawdziwa, to nic jej nie pokona.

      Usuń
  7. Nie będę płakać, przecież nie będę tu płakać.. Cholera! Do dupy ta moja asertywność!
    To co ukazałaś.w tym blogu.. Nie wiem.dlaczego.tak strasznie wczulam się w tą historię.. Wybacz, ale łzy, które cały.czas cisną mi się do oczu nie ułatwiają mi utworzenia jakiegokolwiek zrozumiałego zdania.. Powiem tylko jedno.. DZIĘKUJĘ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za obecność, za chęć do nadrabiania treści, za miłe słowa.
      Płacz jest również oznaką szczęścia ;-)

      Usuń
  8. Nie komentowałam w trakcie, ale teraz po prostu muszę !
    Uwielbiam Twoj styl, uwielbiam Twoje opowiadania.
    Piękna jest miłość, która nigdy nie umiera.
    Cieszę się, że wszystko skończyło się pomyślnie.
    Dziekuje za to opowiadanie ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję mimo wszystko za obecność :*
      Mój styl ma jeszcze wiele do poprawianie i udoskonalenia ;-)

      Usuń
  9. Wiesz, jak mnie wystarszyłaś na początku, tym pierwszym zdaniem ?!
    Masz szczescie ze to skonczylas pozytywnie ! :D Juz nawet omijajac fakt, ze Winiar jest moim ulubinym graczem, to ta rodzina jest wspaniala, mimo swoich czasem negatywnych przezyc :D Szkodaze to juz koniec, ale lepszy taki, niz jakbys pozniej miala cos tam u nich namieszac ! :P
    Dziekuje za ta opowiesc i widzimy sie na innych Twoich blogach ! :P
    Pozdrawiam, K. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam ci się w tajemnicy, że były plany, żeby całą ich rodzinę uśmiercić, żeby Agata ostatni raz pokazała swoje złe oblicze, ale nie mogłam. Oni za dużo się już wycierpieli...
      Dziękuję za obecność :*

      Usuń
  10. Dziękuje! ;* W tym opowiadaniu naprawdę pokazałaś, że jeżeli uczucie do drugiej osoby jest szczere i prawdziwe to nie ma dla tych dwóch osób siły, zdarzeń, które mogły by ich rozdzielić.
    Teraz właśnie płaczę ze szczęścia, że ten blog zakończył się tak a nie inaczej, że są kochają się rodziną :)
    Jesteś wielka w pisaniu i nikt Ci tego nie odbierze!
    Jeszcze raz dziękuję :*
    Kinia16

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielka to ja mogę ciałem być i duszą ;-)
      W pisaniu jeszcze wiele jest do poprawienia, ale bardzo dziękuję za te miłe słowa :*
      O pokazanie wielkości prawdziwej miłości i chęci walki o szczęście własnie miało w tej historii chodzić ;-)

      Usuń
  11. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo cieszę się, że zakończyłaś tą historię w ten sposób, że pozwoliłaś im być szczęśliwymi. Osobiście wierzę w przebaczenie ale nie wierzę w zapomnienie, ale tak naprawdę chciałabym wierzyć, ze istnieje taka bezwarunkowa miłość, która wszystko wybaczy i wszystko zapomni. Dobrze, że chociaż mogę o czymś takim czytać i spróbować sobie coś takiego wyobrazić. Dziękuję Ci, że miałam okazję to przemyśleć i chociaż spróbować zrozumieć Dagmarę!
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie mówię, że Daga zapomni. Tak się nie da. Ona wybaczyła i pokochała na nowo, z jeszcze większym zaangażowaniem. ;-)
      Dziękuję za obecność :*

      Usuń
  12. Bardzo się ciesze, że jednak wszystko dobrze się skończyło. Przypłacili zdrowiem, ale jednak wszystko się dobrze skończyło. Można powiedzieć, że zaczęli wszystko od nowa. Zaczynając od przeprowadzki do nowego domu kończąc na odbudowaniu wszystkich relacji, których dziełem jest kolejna mała istotka.
    Dziękuje za to opowiadanie i do zobaczenia na następnych ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za obecność i wszystkie miłe słowa przy tej historii ;-)

      Usuń
  13. Twoje opowiadanie zawsze są czymś innym niż zwykłym szarym życiem. Rozdziały są jak nowy okres w twoim życiu. Mimo że trafiłam na to opowiadanie przypadkiem nie żałuje.
    Pozdrawiam jul

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba mnie rozgryzłaś...
      Masz racje, każdy nowy rozdział po części opowiada to, co sama przeżyłam, co się dzieje w moim życiu. Może dlatego nie umiem za bardzo pisać radosnych rozdziałów?
      Dziękuję za obecność :*

      Usuń
  14. Już się bałam że ona umrze albo ze Michał ich zostawi. Ale na całe szczęście się tak nie stało.

    Cieszę się że w końcu będzie normalnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku Pozornych chyba nigdy nie będzie "normalnie" będzie za to specyficznie, ale dobrze ;-)
      Dziękuję za obecność :*

      Usuń
  15. Kamień spadł mi z serca bo jednak bałam się że tu na koniec cos złego się stanie. Ale zamiast jakiś przerażających czy przygnębiających scen zastałam tutaj miłość i szczęście. Pięknie pokazane ze nie warto od razu odpuszczać gdy pojawiają się problemy, że trzeba walczyć chociaż często brakuje nami sil i nie wierzymy ze sie uda. Nie każdego na to stać ale tutaj Winiarskim się udało i na ten trud zostali nagrodzeni szczęściem rodzinnym i piękną córeczką. Gdy zaczynałam czytać to opowiadanie nie byłam pewna czy mi sie spodoba, byłam nastawiona bardzo neutralnie ale to się zmieniało z każdym kolejnym wpisem i teraz gdy już koniec naprawdę ciężko mi sie z nimi rozstać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jednak ta neutralność przerodziła się w polubienie tej historii ;-)
      Dziękuję za obecność :*

      Usuń
  16. Na początku tego rozdziału płakałam, emocje przekazane przez Oliwiera wywołały u mnie wzruszenie.. pod koniec natomiast uśmiechałam się jak "głupi do sera".
    Fajnie, że im się ułożyło.

    Szkoda, że takie krótkie to opowiadanie było, lecz przyznam że dużo przeżyłam, dużo wylałam tu łez- i z smutku i ze szczęścia. Bardzo miło czytało się to opowiadanie :)
    Dziękuję za spędzone tu chwilę :*
    Czekam na nowy blog Twojego autorstwa :D


    Buziaczki :*
    I życzę sukcesów w dalszym blogowaniu :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogi na razie się piszą, ale i są nowe projekty ;-)
      W zasadzie to chodziło o to, żeby z każdym następnym zdaniem czytelnik z łez przechodził do uśmiechu. Najwidoczniej udało mi się osiągnąć taki efekt ;-)
      Dziękuję za obecność :*
      Ps. Ta historia nie była krótka :PP
      "To tylko siedem dni, kotku" było krótsze o 5 wpisów :PP

      Usuń
  17. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Daga i Oli wyszli cało z tych wypadków spowodowanych przez Agatę. Oni tylko wszyscy razem tworzą tak wspaniałą rodziną jaką są;)
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za obecność.
      Musieli przeżyć, żeby pokazać, że miłość przetrwa wszystko ;-)

      Usuń
  18. Witaj! Jestem. Nie komentowałam, ale byłam z Tobą od pierwszego rozdziału tutaj :)
    Cieszę się, ze mimo wielu zawirowań, problemów udało im się przetrwć jako małżeństwo, jako rodzina.

    Pozdrawiam, no_princess ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem bylam i bede <33. Kocham tego bloga i z kazdym rozdzialem kochalam go coraz bardziej. Z niecierpliwoscia czekalam zawsze na kolejmy bo ciekawilo mnje co tak sie stanie. Ciesze sie ze po mimo tych trudnosci udalo im sie. Uratowac siebie, malzenstwo, rodzine. Szkoda ze koniec ale na pewno vede n innych blogach ;***

    OdpowiedzUsuń
  20. Szczególnie początek "końca", czyli perspektywa Oliwiera, był dla mnie wyciskaczem łez... Dziecko rozumie więcej, niż może się wydawać.
    Wzruszyła mnie ta historia. Opowieść o uczuciu, walce i nadziei. Nadziei na to, że wszystko się ułoży, że będzie tak jak dawniej.
    Nie zawiodłam się zakończeniem ;] Jest pięknie, powiedziałabym nawet, że lepiej niż było. Kolejna istotka pojawiła się w ich rodzinie, a Michał i Dagmara zrozumieli, czym naprawdę jest miłość :)
    Świetne opowiadanie ^^ Doskonale przekazałaś emocje ;)
    Chciałabym umieć pisać tak, jak Ty...
    Przyjemnością było czytać to Twoje dzieło <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisz uczuciowo, a będziesz umiała ;-)
      Ja pisząc zamieniam się w postać, której opisuję żucie. Na chwilę jestem nią i dzięki temu przekazuję wszystkie emocje.
      Uczucie, walka i nadzieja. Masz racje. Stuprocentową.
      Dziękuję za obecność :*

      Usuń
  21. Szkoda, że to już koniec tej historii :(

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak przeczytałam "Mamo wróć do nas" to już miałam w głowie najczarniejszy scenariusz! Ale z każdym kolejnym zdaniem moja nadzieja, że jednak da się uratować tę rodzinę rosła. Dałaś wiarę, że prawdziwa miłość nigdy nie zginie, choćby nie wiem jakie przeciwności losy chciały ją zmieść nic jej nie złamie. Szkoda, że tak w realu ludzie nie potrafią tak być za sobą, a najmniejszy konflikt może prowadzić do rozpadu związku.
    Nowe miejsce, nowe życie, nowa istotka, stara miłość rodziców i syna.
    Szczerze mówiąc zaskoczyłaś mnie takim końcem :) Po Twoich wpisach pod końcami rozdziałów przygotowywałaś nas na najgorsze, a mimo wszystko szczęśliwy koniec.
    Dziękuję za wszystko :*
    Coquette.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam przedstawić tu taką miłość nieśmiertelną, gdyż sama gdzieś głęboko o niej marzę. Mimo że wiem, że to nierealne...
      Marzycielka :/ :(
      Dziękuję za obecność :*

      Usuń
  23. Super opowiadanie ;) ;*


    mary:*

    OdpowiedzUsuń
  24. Pierwsze zdanie sprawiło, że serce mi się zatrzymało na chwilę, a w oczach pojawiły się łzy. Dalszą cześć czytałam z coraz większym napięciem, ale kiedy Daga się obudziła, kamień spadł mi z serca...
    Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że pozwoliłaś być im jednak szczęśliwą rodziną, że nie skończyłaś tego tragicznie, bo po tym wszystkim co przeszli należało im się szczęście :)
    Pozdrawiam A. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tragicznie było tu przez cały czas ostatnio, więc koniec musiał być szczęśliwy i wyjątkowy ;-)
      Dziękuję za obecność :*

      Usuń
  25. Dopiero teraz ale jestem :)
    Wiesz, że jak u mnie z komentarzami leży :D Byłam, płakałam, w niektórych momentach miałam ochotę cię zabić :] Widzę że szczęście jest i prawidłowo, bo ty zazwyczaj uśmiercasz swoich bohaterów :D
    Koniec zawsze musi nadejść, więc nie będę płakać tylko życzyć ci szczęścia w kolejnych blogach :]
    Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Przepraszam, że dopiero teraz, ale brak czasu uniemożliwiał mi czytanie i komentowanie na bieżąco. Taka historia nie zasługuje na to, by czytać ją w tramwaju czy w trakcie gotowania zupy. I stąd ta obsuwa.
    Dziękuję po raz kolejny. Za wyzwolone emocje, o które siebie nie podejrzewałam. I tak samo jak przy "Siedmiu dniach" tak samo teraz, jakieś zbłąkane łzy spływają po mojej twarzy. Pewnie się powtórzę, ale jesteś wspaniala, nie przestawaj pisać, rozwijaj się dalej, a to na pewno jeszcze bardziej zaowocuje w przyszłości. Kreacja Dagmary, jest według mnie absolutnie mistrzowska.
    I na koniec już ostanie dziękuję, a tymczasem ruszam nadrabiać pozostałe blogi. Pozdrawiam, India :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Dopiero wczoraj tu trafiłam i wszystko przeczytałam :)
    Tyle łez wzruszenia ile tu wylałam to naprawdę... :)
    Nie czytałam jeszcze nigdy takiego cudeńka!
    Wszystko napisane tak profesjonalnie, z takim wyczuciem...
    Historia Dagi i Michała naprawdę mnie urzekła! :)
    No i ta Agata, która tu nieźle pokomplikowała, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło i na koniec dołączyło jeszcze jedno DZIEŁO państwa Winiarskich- Weronika :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak pisałaś wcześniej jestem jedną z tych przypadkowych osób, które trafiły na twojego bloga. Jest to również pierwszy tego tyu blog, który czytałam i przyznam się szczerze, ze mnie zachwycił! Spędziłam przed nim ponad godzinę czytania i powiem szczerze, ze teraz, gdy go skończyłam, czuj sie jak po przeczytaniu naprawdę dobrej książki. Taka pustka... :D Twoje opowiadanie wycisnęło zz mnei łzy, co jest trudne bo nie należę do osób które łatwo się łamią ;)) Naprawdę podziwiam Cię, ze wymyśliłaś taką genialną historię. MASZ TALENT do pisania i mam nadzieję ze jeszcze nie raz zajrzę do Twoich genialnych opowiadań ♥
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, dziękuję ci, za wszystko.
      I teraz cholera płaczę jak głupia, bo mam was,moje czytelniczki :*
      Ściskam :-*

      Usuń
  29. "Tak, ciąża w wieku 20 lat zmieniła wszystko. Przede wszystkim sprawiła, że zostałam kompletnie sama. Rzucono mnie na głęboką wodę i jedyne co mogłam robić to starać się, żeby nie utonąć. Nie raz życie sprawiało, że zachłysnęłam się wodą. Nie potrafiłam nawet troszkę zbliżyć się do brzegu. Dołujący był fakt, że tak na prawdę nikt tam na mnie nie czekał, bo nie było nikogo komu by na mnie zależało."

    Startuje z nowym blogiem ;) To był fragment prologu. Jeśli cię zaciekawiłam zajrzyj, oceń nawet jeśli miałyby to być słowa krytyki chętnie je przyjmę ;)

    http://only-i-want-is-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń